Ćwiczenia, Kartka z Pamiętnika

Mogę na sobie polegać i czuję się przy sobie bezpiecznie

Niedawno Łukasz zrobił mi sesję w temacie zaradności i otwierania się na wsparcie dla samej siebie. A to dlatego, że wyszła ze mnie mała, przerażona dziewczynka, która chowała się za maminą spódnicą i zawsze bała się wychodzić do świata.

Są domy, w których dziecko jest wyręczane w swoich obowiązkach. Nie jest uczone jak radzić sobie w nowych sytuacjach i w dorosłym życiu nie wie jak bez lęku stawiać czoła życiowym wyzwaniom. Są też dzieci zastraszane, umniejszane, nadmiernie krytykowane, ciągle słyszące, że są nic niewarte – przez co ich odwaga zostaje całkowicie stłamszona. Mamy też model rodzica – który stanowi dla dziecka autorytet, a jednak często sam jest niedojrzały, nieporadny, bezsilny wobec rzeczywistości, widząc zagrożenia we wszystkim, co się wokół niego dzieje. Rodzic nie podejmując odpowiednich kroków, często tkwi w swoich problemach, skrupulatnie pielęgnując przy tym swoją mocno ograniczoną, ale z pozoru bezpieczną strefę komfortu i uczy tym samym dziecko, że naprawdę jest się czego bać i że nie zawsze istnieją na to rozwiązania (co oczywiście nie jest prawdą, ale jedynie zaburzoną perspektywą). Przyczyn naszego lęku przed życiem może być wiele, ale łączy nas jedno – potrzebujemy zbudować w sobie silne, pełne poczucia wartości i sensu centrum naszej osobowości, które zawsze będzie nas chronić, na które zawsze możemy liczyć, które wierzy w nas i w każdej sytuacji dostrzega potencjalne rozwiązania i możliwości.

Dostałam więc zadanie, aby pomedytować nad takim zagadnieniem:

„Widzę siebie jako dorosłą, zaradną, mądrą kobietę na której mogę polegać, przy której czuję się bezpiecznie”.

Poczułam, że to jest naprawdę coś mocnego. Moja zalękniona, wewnętrzna dziewczynka mogła poczuć się bezpiecznie z tym, że może powierzyć swoje życie dorosłej Karolinie, tej zaradnej, pewnej siebie kobiecie, która pracuje nad sobą od lat, która nie raz już ogarnęła wiele ważnych spraw i która jest naprawdę świetną, mądrą kobietą. Zajrzałam poza lęk i poczułam bardzo wyraźnie, że życie wcale nie musi być walką o przetrwanie. Teoretycznie to wszystko powinno być dla mnie oczywiste, ale na jakimś poziomie potrzebowałam poczuć, że naprawdę mogę na sobie polegać. Że kiedy dbam o siebie, to realnie rzeczywiście nic i nikt mi nie zagraża. Nie zaklinam rzeczywistości – wiem, że nie zawsze będzie łatwo, ale wiem też, że zawsze sobie poradzę. I to jest jedno z najbardziej uwalniających uczuć, jakie udało mi się w ostatnim czasie poczuć.

Tobie również polecam popisać sobie taką afirmację albo pomedytować nad tym zagadnieniem. Ważne, aby skupić się na dostrzeganiu swoich pozytywnych cech i zauważeniu, że z całym tym pakietem możesz sobie poradzić wystarczająco dobrze ze wszystkim. Nie zawsze musi być to doskonałe i w ramach tego radzenia możesz też poprosić kogoś o pomoc – bo to wciąż jest wyraz Twojej troski o siebie i na tym również polega Twoja zaradność.

Fotkę, którą widzicie zrobiłam rok temu, chwilę przed wielkimi zmianami (kupowaliśmy wtedy mieszkanie, a to była naprawdę duża sprawa, otwierająca na kolejne wyzwania). Bardzo lubię to zdjęcie i patrząc na nie czuję, że doceniam każdą cząstkę siebie, która poradziła sobie w każdym momencie swojego życia. A nie zawsze było łatwo i kolorowo 🙂. Cieszę się, że mogę zająć się moją wewnętrzną dziewczynką czy każdą inną, straumatyzowaną częścią mnie i powiedzieć jej: „Spokojnie. Nic Ci nie grozi. Jestem tutaj z Tobą i cokolwiek się dzieje, znajdziemy rozwiązanie”. I rzeczywiście, jeśli tego naprawdę chcemy, jeśli wspieramy siebie i dążymy do uzyskania rozwiązań, to one zawsze się pojawią. Dzięki tej świadomości mogę poczuć się naprawdę bezpiecznie.