Dość często słyszę od klientów tego typu pytanie – „czy to jest możliwe, bym mógł traktować siebie z czułością, jeśli jako dziecko nigdy tak naprawdę jej nie doświadczyłem?”.
Z pewnością łatwiej jest, kiedy miało się kochanych rodziców, którzy czule opiekowali się nami już od dziecka i przekazywali wzorce traktowania siebie z miłością. Jeśli jednak w domu byliśmy ofiarami przemocy, agresji, niezdrowego egoizmu i znieczulenia ze strony najbliższych, to nie znaczy, że zostaliśmy przez to pozbawieni miłości i możliwości kochania.
Niedawno podczas sesji, usłyszałam ze strony klientki stwierdzenie, że ona NIGDY nie pokocha siebie, bo nie ma do tego zasobów. Zapytałam ją co rozumie poprzez ZASOBY i okazało się, że chodziło jej właśnie o wzorce wyniesione z domu. Ważna jest tutaj świadomość, że wzorce i jakiekolwiek związane z nimi przekonania zawsze można zmienić. Tak jak podświadomość nauczyła się konkretnego sposobu traktowania siebie w dzieciństwie, tak samo teraz w dorosłym życiu możesz nauczyć ją nowego podejścia. Ważny jest też fakt, że naszymi prawdziwymi, niezniszczalnymi i co najważniejsze nieskończonymi ZASOBAMI jest nasza Boska natura. Tam gdzieś pod spodem, pod tymi wszystkimi traumami, przekonaniami i nabytymi wzorcami jesteś TY PRAWDZIWY. Pełen naturalnej dla Ciebie, Boskiej Miłości (i całej masy innych, budujących, wspierających Ciebie i Twój potencjał uczuć). Nigdy nie wątp więc, że nie posiadasz zasobów miłości. One mogą być przytłumione, zblokowane, możesz ich nawet nie czuć i wypierać się ich istnienia, ale to nie znaczy, że ich tam nie ma, albo że nigdy nie będziesz miał możliwości ich w sobie odkryć i rozwinąć.
Chyba nigdy nie spotkałam osoby (przynajmniej w moim bliższym otoczeniu), która nawet przez moment swojego życia nie poczułaby choć przebłysku miłości w swoim sercu. Oczywiście są osoby, które takie przebłyski ignorują albo szybko się na nie zamykają, ale naprawdę mało jest osób, które nie czuły tego wcale. Uczucie miłości jest nam znane, choć czasami nie zdajemy sobie z tego sprawy. Nawet te najbardziej wrażliwe i kochane osoby twierdzą, że brakuje im pokładów miłości, mimo, że ich serce wypełnione jest nią po brzegi. To bardzo mocno czuć, kiedy przebywa się obok takiej osoby. Ona oddaje swoje serce, wychodzi z nim jakby na dłoni, ale jednocześnie sama nie daje sobie przestrzeni do niedoskonałości. Rozprasza tę miłość gdzieś na zewnątrz i nie potrafi jej w sobie zintegrować, przełożyć na dobrą relację ze sobą i świadomie nią zarządzać. W takim przypadku potrzebna jest zmiana priorytetów, czyli nauka stawiania siebie, swojego dobra i swojej Boskości na pierwszym miejscu – tak, by ta miłość mogła się wyzwolić i wzrastać.
A więc wiemy już, że traktowania siebie z czułością można się nauczyć. Każdy z nas ma w sobie pokłady nieskończonej miłości, czasami trzeba sobie tylko o niej przypomnieć, odsłonić ją i zanurzyć się w jej przepływie, by coraz bardziej ją pogłębiać i obejmować swoją świadomością.
Jak to zrobić?
Kiedy zaczynasz pracować nad jakimkolwiek tematem, zawsze zaczynaj od rozpoznania. Przyjrzyj się temu jak traktujesz siebie na co dzień. Jak reagujesz na swoje porażki, co sobie mówisz kiedy popełniasz błąd albo kiedy czujesz się słaby i do niczego? Co sobie mówisz i jakie działania w związku z tym podejmujesz?
Potem zwróć uwagę na to, jak podchodzisz do swoich sukcesów, co robisz i jak się czujesz kiedy coś Ci się udaje? Czy jesteś z siebie zadowolony, dumny, szczęśliwy? A może ciśniesz siebie po więcej, lepiej, ciągle czując, że to co robisz i jaki jesteś to wciąż za mało?
Pomyśl, jak traktujesz siebie kiedy jesteś sam ze sobą? Jak spędzasz ze sobą czas? Czy w ogóle zajmujesz się sobą świadomie czy może jesteś gdzieś obok siebie?
Jak odpoczywasz? Czy CZUJESZ, że odpoczywasz? Czy robisz coś dobrego dla siebie w ciągu dnia? Czy są takie sytuacje, myśli albo działania, dzięki którym czujesz się szczęśliwy, ważny, kochany i bezpieczny? Jeśli tak – to jakie to są sytuacje? Jeśli nie – zastanów się, co Cię ogranicza?
Pomyśl też, jak czujesz się przy innych ludziach – w pracy, na spotkaniu z rodziną, ze znajomymi, w sklepie kiedy rozmawiasz z ekspedientką? Czy czujesz się w porządku z tym jaki jesteś wśród tych ludzi? Czy starasz się jakkolwiek dbać o swoje samopoczucie kiedy jesteś wśród ludzi? Czy dbasz o własne granice, o szacunek do siebie i czy wymagasz by inni też Cię szanowali?
Spisz sobie konkretne i szczegółowe odpowiedzi na wszystkie te pytania. Bądź ze sobą szczery. Wtedy czarno na białym zauważysz, gdzie i kiedy, w jakich warunkach traktujesz siebie z miłością, a w jakich wręcz przeciwnie. Zobaczysz też jakie są tego proporcje – i jaki właściwie jest Twój ogólny stosunek do samego siebie. Może okazać się, że Twoje traktowanie siebie wcale nie jest takie złe i że dajesz sobie dużo miłości i wsparcia, ale tylko w konkretnych warunkach. Może są sytuacje na tyle trudne dla Ciebie, że nie potrafisz jeszcze stanąć w nich po swojej stronie. Na pewno warto będzie się tymi tendencjami zająć, przyjrzeć się im bliżej, zbadać przyczyny, aby łatwiej Ci było sobie z nimi poradzić.
Może też się okazać, że w Twoim podejściu nie ma za wiele czułości i tak naprawdę będziesz musiał przewartościować ogólne podejście do siebie. To wiąże się nie tylko ze zmianą spojrzenia na poszczególne zachowania, ale czasem i wywaleniem do góry nogami swojego światopoglądu. To są już dłuższe i głębsze, wielowarstwowe procesy, na które musisz dać sobie czas. Nie przejmuj się więc, jeśli dojdziesz do wniosku, że dajesz sobie za mało miłości. Wyciągasz te wnioski właśnie po to, żeby sobie pomóc, zaopiekować się swoim wnętrzem, z nową wiedzą i perspektywą.
Pamiętaj, że te wszystkie braki, luki w świadomości i ograniczenia są efektem działania straumatyzowanego umysłu. Na szczęście, jakkolwiek źle by nie było, przy odpowiednim podejściu naprawienie tych szkód i powracanie do jasności czucia i myślenia, jest tylko kwestią czasu. Wszystko można zmienić poprzez świadomą praktykę. Możesz afirmować, medytować, kontemplować. Ale bardzo ważne będzie też świadome postępowanie na co dzień – w tym obserwacja swoich działań i związanych z nimi odczuć. Wystarczy, że postanowisz sobie, że np.”dziś w tej konkretnej sytuacji, kiedy ciągle sama na siebie naskakuję albo za wiele od siebie wymagam, dam sobie dla odmiany więcej luzu, czułości i wsparcia”. Albo – „zajmę się sobą w tej sytuacji tak jakbym zajęła się ukochanym dzieckiem”. Bądź przyjacielem. Albo ukochanym zwierzątkiem, jeśli masz do nich więcej czułości i cierpliwości 😉.
Podejdź do siebie, jak do wrażliwego kwiatuszka, który potrzebuje delikatności i ciepła, aby mógł swobodnie wzrastać. Zapisuj sobie wyniki nowych działań – swoje przemyślenia i co udało Ci się w związku z tym poczuć. Niech to podejście będzie dla Ciebie nowym postanowieniem, które będziesz realizował metodą prób i błędów jeszcze przez jakiś czas. Nigdzie się nie spiesz i nie presjonuj, że skoro sobie to postanowiłeś, to teraz wszystko musi być super. Niech to postanowienie zostanie z Tobą na dłużej. Jeśli o nim zapomnisz albo się poddasz – nie szkodzi, wróć do niego przy najbliższej okazji. Im więcej będziesz o tym podejściu świadomie myślał, tym częściej najdzie Cię refleksja i ochotę na kolejną próbę i zmianę swojego postępowania.
Powodzenia 🙂