Artykuły, Kartka z Pamiętnika

Odnoszenie się do naszej Boskiej Części

Aby praca nad sobą przynosiła efekty, jest to niezwykle ważne, by wyrabiać w sobie umiejętność odnoszenia się do naszej Boskiej części– zarówno w życiu jak i w naszej duchowej praktyce. Boska część nas ma źródło w naszym duchowym Sercu (przewodnikiem jest tutaj uczucie Miłości) i wiąże się również z wewnętrzną Mądrością (tutaj odpowiedzi płyną z Intuicji czy też Nadświadomej części naszego genialnego umysłu). Istnieją też takie pojęcia jak Dusza czy nasza Prawdziwa Natura, ale nazewnictwo nie ma tutaj większego znaczenia – chodzi o tą wewnętrzną, Boską część nas, która zawsze wie jak nas wesprzeć i nakierować na najlepsze działania. Negatywne emocje i wyobrażenia są z kolei częścią naszych sztucznych, nabytych części osobowości (które narosły w wyniku różnych doświadczeń) i to one mocno zakrzywiają nam realny obraz rzeczywistości. Dlatego tak ważne będzie odniesienie naszych doświadczeń i emocji do czegoś, co nam tę perspektywę naprostuje.

Kiedy skupiamy się na trzeźwej ocenie sytuacji, skupiamy się na konkretach, a nie na problemach dyktowanych przez emocje. Poddawanie się emocjom tylko nakręca nasz problem, sprawiając, że coraz bardziej ugruntowujemy się w poczuciu beznadziei, a zakrzywiony przez emocje obraz rzeczywistości zaczyna stawać się w naszych oczach coraz bardziej realny. W pewnym momencie sami już nie wiemy co jest prawdą na nasz temat, a co nie jest. Ta granica coraz bardziej się zaciera i wtedy nie widzimy wyjścia z naszych problemów.

Przedstawię Wam to wszystko na przykładzie. Przez większość życia miałam dość duży problem w wyrażaniu siebie, szczególnie jeśli chodzi o dobór słów. Wydawało mi się, że ludzie nie rozumieją co do nich mówię i byłam bardzo niezadowolona ze sposobu moich wypowiedzi – zawsze wydawało mi się, że mogłam powiedzieć coś lepiej albo że moje słowa nie oddały w pełni tego co miałam na myśli. Nie potrafiłam zaakceptować swoich słabości i bardzo często wpadałam w irracjonalny, emocjonalny stan, w którym problem rósł w mojej głowie do niewyobrażalnych rozmiarów. W emocjach twierdziłam, że „nie umiem mówić” albo że nie nadaję się do pracy z ludźmi, bo ciężko mi było przekazywać niektóre myśli za pomocą słów. Gdybym nie zweryfikowała tego, co podpowiadały mi emocje i całkowicie się temu poddała, to pewnie musiałabym usunąć się w cień, porzucając swoje talenty i potencjał do pracy z ludźmi.

Odniesienie się do Boskiej cząstki w nas, zawsze odsłania rzeczywisty obraz sytuacji. Składa się on na:

1. Zauważenie i zrozumienie gdzie problemu nie ma (ukazując zakrzywiony przez emocje, przesadzony w odbiorze obraz rzeczywistości)

oraz

2. Ukazanie prawdziwego problemu (o ile taki jest) i przy okazji też rozwiązań, dzięki czemu zamiast panikować, możemy skupić się na rozwiązaniach.

W moim przypadku realnym problemem jaki miałam do rozwiązania okazało się ciągłe tkwienie w ogromnym stresie i napięciu, w którym nie było warunków na swobodne wyrażanie siebie. Stres i napięcia wynikały z kolei głównie z powodu zbyt dużych wymagań wobec siebie, niskiej samooceny, poczucia winy, braku zadowolenia z tego jaka jestem i braków w akceptacji swoich słabości. Natomiast zaburzonym i wyolbrzymionym problemem było twierdzenie, że nie umiem mówić albo że nie nadaję się do tego, by rozmawiać z ludźmi – bo ani jedno ani drugie nie miało realnego pokrycia w rzeczywistości. Jasne, może moje wyrażanie siebie nie było idealne ani takie jakbym chciała, ale zawsze w jakimś stopniu potrafiłam siebie wyrażać. Swoją pracę z ludźmi od samego początku wykonywałam najlepiej jak potrafiłam, a rozmawiające ze mną osoby – czy to prywatnie czy w pracy ze mną, zawsze rozumiały co do nich mówię i mało tego, były jeszcze z tych rozmów zadowolone. Moje wyrażanie uczuć i myśli w praktyce wcale nie brzmiało tak źle, jak mi się wydawało, ale silne emocje nie pozwalały mi tego zobaczyć. Odnosząc się do mojej Boskiej części, z jej poziomu mogłam na spokojnie dostrzec, że to co podpowiadają mi moje negatywne emocje, nie ma pokrycia w rzeczywistości.

W pewnym momencie zauważyłam więc, że fakty świadczą o tym, że realnie nic złego się nie dzieje. I zaczęłam z pomocą mojego Serca i Intuicji w ogóle te fakty dostrzegać, by potem móc żyć z nimi w zgodzie. Wiedziałam jednak, że mam pewien problem do rozwiązania, ale nie był on już tak wielki i taki „nie do przeskoczenia” jaki wydawał się na początku. Wiedziałam już, że muszę zabrać się przede wszystkim za pracę nad swoją samooceną – a w tym m.in. nad akceptacją moich słabości oraz tego jaka jestem i jak się na dany moment przejawiam. Pracowałam też sporo nad poczuciem niewinności i czuciem się w porządku z moimi odczuciami i myślami. Pracowałam w tematach bezpieczeństwa, luzu i relaksu, puszczając zbędne napięcia. Afirmowałam też, że zawsze znajduję odpowiednie słowa i że z coraz większą łatwością wyrażam siebie, a moja Intuicja mnie w tym wspiera, podpowiadając właściwe słowa. I to wszystko rzeczywiście mi pomagało, a temat krok po kroku układał się coraz bardziej. Z czasem zauważyłam, że wyrażanie siebie może być dla mnie naprawdę bezproblemowe i proste. Wystarczyło już tylko dostrajać się do luzu, spokoju, zaufania i mojej Boskiej mądrości, a cała reszta płynęła samoistnie. Dziś, po latach pracy moje wypowiedzi są coraz jaśniejsze i coraz swobodniej wyrażam siebie, swoje myśli i odczucia. Coraz mniej boję się powiedzieć, co myślę i czuję naprawdę. A to wszystko dzięki temu, że pozwoliłam sobie spojrzeć na mój problem nieco szerzej niż tylko z perspektywy ograniczających mój potencjał emocji. To tak w dużym skrócie 🙂.

Odnoszenie się do naszej Boskiej części zawsze wiąże się z przytomną oceną sytuacji. Nie zakłamujemy się, że problemu nie ma, kiedy jest – i dzięki temu możemy skutecznie nad nim pracować – ale też nie zakłamujemy się, że problemy istnieją tam, gdzie ich nie ma. Pamiętaj też, że ta prawdziwa, Boska cząstka Ciebie jest naprawdę mądra i nie będzie w żaden sposób komplikować Twoich spraw. Tutaj rzeczywisty obraz sytuacji i rozwiązania zawsze będą jasne i proste. Będą też dyktowane przede wszystkim przez uczucie Miłości – i to jest zawsze najlepszy weryfikator ich jakości.

Poszukiwanie i pogłębianie kontaktu z Boską częścią siebie jest dla mnie kluczem do wszelkich pozytywnych zmian i zdrowego, efektywnego rozwoju. Bez tego nie wyobrażam sobie rozwoju duchowego, a jednak wielu z nas próbuje rozwijać się w znaczącym oderwaniu od swojej Boskiej Natury. Jest to temat wart szczerych przemyśleń i zastanowienia się – „kiedy mam problem i czuję emocje, jak często odwołuję się w nich do mojej mądrej, kochającej i wspierającej Cząstki Siebie? Czy słucham co ma mi do powiedzenia? I czy korzystam z jej wsparcia?”…

Jasne – możesz płakać, cierpieć i upierać się, że nikt Cię nie wspiera, że czujesz się bezsilny, że nic nie idzie po Twojej myśli… Ale Serce i Intuicja zawsze będą podsuwać Ci właściwe rozwiązania. Przebłyski ich geniuszu pojawiają się nawet wtedy gdy cierpisz. Musisz się tylko nauczyć zacząć ich słuchać pomiędzy wierszami swojego wewnętrznego chaosu.