Artykuły, Ćwiczenia

Przyjmij i ukochaj swoją dorosłość (+ afirmacje i ćwiczenie)

Wiele mówi się o zintegrowaniu się ze swoim wewnętrznym, zranionym dzieckiem, które potrzebuje dużo naszej uwagi, ciepła, opieki i akceptacji. Nawiązywanie kontaktu z tą częścią siebie pozwala nam poukładać stłumione, ale nadal oddziałujące na nas emocje z dzieciństwa. Jest to bardzo ważna część terapii, szczególnie dla osób, które mają w sobie dużo traum i braków z przeszłości. Nie zapominajmy jednak o tym, że w gruncie rzeczy docelowo zawsze będzie chodziło o to, aby w kontakcie z tym rozemocjonowanym, nieporadnym dzieckiem odnaleźć w sobie wewnętrznego dorosłego, który będzie nas rozumiał, prowadził i wspierał swoim dojrzałym, trzeźwym i zaradnym spojrzeniem.

Jeśli mieliśmy rodziców, którzy z rożnych powodów nie radzili sobie ze swoim życiem, zbudowaliśmy w swoim umyśle obraz dorosłego jako osoby słabej, nieporadnej, pozbawionej mocy i możliwości albo takiej, która ciągle mierzy się z jakimiś trudnościami. Nic więc dziwnego, że mając taką wizję dorosłości nie chcemy dorosnąć, gdyż oczekujemy, że nasze dorosłe życie będzie wyglądało podobnie. Chcemy więc pozostać dziećmi, nawet jeśli nasze dzieciństwo nie było w pełni bezpieczne, to i tak dla naszego podświadomego umysłu często wydaje się to być lepszą opcją.

W ten sposób odrzucamy naszą dorosłość, nie chcemy jej przyjąć i zaakceptować w sobie i w swoim życiu. Jednak faktem jest, że nawet jeśli emocjonalnie nadal czujemy się dziećmi, to nie znaczy, że nimi jesteśmy. W rzeczywistości jesteś dorosłą osobą i ciągłe podważanie tego faktu będzie sprawiało, że zaczniesz popadać w coraz większą bezsilność wobec swojego życia i mimo konfrontacji z emocjami z dzieciństwa – nadal wewnętrznie będziesz czuł się rozbity.

Potrzebujemy więc ukochać w sobie dorosłość, która przez cały czas była negowana. Kiedy zaczynasz akceptować wewnętrznego dorosłego w sobie, zauważysz przy okazji, że masz w sobie potencjalnie wszystkie potrzebne zasoby do tego, żeby realnie móc być i czuć się dorosłą osobą – ale nie taką, którą kojarzymy ze słabością i trudami życia, lecz taką, która nas wspiera, jest mądra, dojrzała, opanowana, trzeźwo myśląca i zaradna.

Do pracy ze swoim wnętrzem zawsze powinniśmy podchodzić dwutorowo. Konfrontujemy się ze stłumionymi emocjami i nabytymi, negatywnymi myślami, ale jednocześnie staramy się w sobie wzbudzić uczucia i pozytywne myśli, które będą nas z tego wyciągały. W ten sposób odkrywamy kontakt z naszą prawdziwą, Boską naturą, a więc będziemy poznawać naszą dorosłość właśnie z jej perspektywy. Dlatego nasz wewnętrzny odrzucony dorosły będzie podobnie jak wewnętrzne dziecko częścią naszej podświadomości i integrowanie tej części w sobie będzie wymagało wsparcia naszej nadświadomości, czyli inaczej naszej Wyższej Jaźni. To ona poprzez Intuicję albo Boskie uczucia będzie nas prowadziła ku najlepszym rozwiązaniom. A im częściej z tych rozwiązań korzystamy, tym bardziej świadomi i dojrzalsi się stajemy.

Bycie dorosłym może być naprawdę fajne. Ba, nawet dużo fajniejsze, lepsze i ciekawsze niż bycie dzieckiem. Przede wszystkim dzieci są mocno ograniczone pod kątem życiowych możliwości. Dziecko za wiele nie musi, ale niewiele też może, bo jest zależne od rodziców. Jako dorośli mamy ogrom możliwości kierowania swoim życiem. Mamy własne finanse, którymi możemy sami dysponować, własną przestrzeń do życia, dużo większą wolność do decydowania o sobie, o swoich zajęciach, czasie, znajomościach itd. A jeśli tak nie jest – to na pewno mamy dużo większą świadomość i więcej możliwości rozwoju i popracowania nad sobą, aby było lepiej. Dziecko jest raczej skazane na to, co postanowią rodzice.

Bycie dorosłym w roli dziecka wiąże się z ogromnymi konsekwencjami. Pod pozorną beztroską kryje się depresja, niemoc, bezsilność, strach przed życiem, brak energii, wycofanie i wiele innych. To tak jakbyś był pięknym, dorosłym ptakiem, który nie może rozwinąć skrzydeł, bo na każdym kroku robi z siebie pisklę, które nie może jeszcze latać. Kiedyś wydawało mi się, że życie w zgodzie ze sobą, w lekkości i szczęściu to swoisty powrót do beztroskiego stanu z dzieciństwa. Teraz widzę, że po latach pracy stan beztroski jaki w sobie odnajduję jest czymś dużo więcej niż to, co przejawiałam w dzieciństwie. A to dlatego, że moje uczucia dojrzewają i stają się dużo mocniejsze niż wtedy, kiedy byłam dzieckiem. A świadomość mojej prawdziwej wartości, potencjału, sprawczości i możliwości też jest coraz większa.

Teraz część praktyczna 🙂

Poniżej wypisałam kilka propozycji afirmacji, poruszających temat od różnych stron:

1. Gdy uciekamy od ważnych obowiązków, bo boimy się, że sobie z nimi nie poradzimy (takie skojarzenia często kodują się, gdy obserwujemy rodzica, który np. nie radził sobie z alkoholem i zaniedbywał obowiązki – uciekał od pracy i odpowiedzialności za siebie i rodzinę):

– „Dorosłe życie, działania i obowiązki mogą być dla mnie fajne, lekkie i bezpieczne”.

– „Ja, … wystarczająco dobrze radzę sobie z moimi obowiązkami (lub: radzę sobie z moimi obowiązkami dużo lepiej niż moi rodzice)”.

2. Budowanie pozytywnych uczuć i skojarzeń związanych z dorosłością samą w sobie:

– „Lubię być dorosłą, dojrzałą kobietą, która świetnie sobie radzi ze swoim życiem”.
/”Lubię być dorosłym, dojrzałym mężczyzną, który świetnie sobie radzi ze swoim życiem”.

– „Lubię, akceptuję i doceniam swoją dorosłość i dorosłe życie”.

– „Dorosłość jest fajna i daje mi ogrom możliwości”.

Jeśli przy ostatniej afirmacji czujesz zbyt duży opór to afirmuj na początek formę „może być”:

– „Dorosłość może być dla mnie …” (np. lekka, bezpieczna i pełna możliwości – tutaj możecie wstawić swoje przymiotniki, które uważacie za najpotrzebniejsze).

– „Mogę czuć się dobrze i bezpiecznie będąc dorosłą osobą”.

– „Przyjmuję i uznaję moją dorosłość”.

3. Budowanie relacji ze swoją dorosłością na zasadzie wskazywania sobie perspektywy dorosłego (szczególnie, gdy patrzymy na swoje życie i sytuacje z perspektywy emocji dziecka):

– „Patrzę na swoje życie, pracę i obowiązki z perspektywy dojrzałego człowieka”.

– „Mam w sobie spokój, trzeźwość myślenia i zaradność dorosłej, dojrzałej kobiety” (w domyśle – z których zawsze mogę korzystać).
/”Mam w sobie spokój, trzeźwość myślenia i zaradność dorosłego, dojrzałego mężczyzny”.

Ćwiczenie:

Jeśli czujesz emocje dziecka, pozwól je sobie wyrazić. Kiedyś konfrontując się ze swoimi emocjami strasznie mi wywaliło i miałam ochotę ukryć się przed całym światem pod kocem i spod niego nie wychodzić. Przez chwilę myślałam, że znowu się poddam, ale tak naprawdę pod tym kocem udało mi się spotkać z kolejną warstwą emocji z dzieciństwa. Zaczęłam płakać z bezsilności i wyrzuciłam w końcu z siebie:

„Cholernie się boję! Boję się obowiązków, boję się dorosłego życia. Chcę być już zawsze dzieckiem. Chcę się tylko bawić, rysować, oglądać bajki… Nie chcę mieć żadnych obowiązków, celów, zadań. Dorosłe życie jest straszne! Chcę tu zostać na zawsze”.

Pobyłam trochę w tych emocjach, ale bardzo szybko zaczęło robić się gorąco i duszno. Moje wewnętrzne dziecko chciało ukryć się pod kocem, ale inna część mnie chciała się jak najszybciej wydostać z tej pułapki i zaczerpnąć rześkiego powietrza. Jak się okazało ćwiczenie z kocem, choć banalne, wiele mi uświadomiło. Siedziałam tam tak długo aż miałam już naprawdę dość, odkryłam się i spojrzałam na siebie mówiąc: „Nie jesteś już dzieckiem. Jesteś dorosłą kobietą. I to bardzo mądrą, wspaniała, ogarniętą kobietą. Nie musisz przed niczym uciekać, bo świetnie sobie radzisz. I będąc przy sobie będziesz sobie radziła coraz lepiej”.

Kiedy emocje się uspokoiły nagle okazało się, że to co mam do zrobienia wcale nie jest aż tak ciężkie i trudne jakie się wcześniej wydawało. Wstałam, zrobiłam swoje i w praktyce pokazałam swojej wewnętrznej dziewczynce, że nie ma się czego bać. Takim właśnie drogowskazem jest dla naszych emocji nasz wewnętrzny dorosły, który zawsze wie jak sobie poradzić, jak wesprzeć, co powiedzieć i co zrobić. Szukaj więc tych odpowiedzi w sobie. Gdy zaczynasz się bać, to zamiast całkowicie poddawać się tym emocjom, zapytaj dorosłą część Ciebie co by w takiej sytuacji zrobiła? Jak by Ci pomogła? Jaką decyzję podjąłbyś jako dojrzała osoba?

Jeśli jednak jest Ci zbyt ciężko i nie widzisz jeszcze siebie w tej roli, to wyobraź sobie kogoś, kto jest dla Ciebie inspiracją. Co powiedziałby autor książki, która dała Ci do myślenia? Co zrobiłby Twój terapeuta? Co zrobiłaby osoba, która nie ma problemów w tym temacie? Albo w jakim kierunku poprowadziłaby Cię Wyższa Siła (Bóg będący energią Miłości?). I spróbuj podziałać, zastosować się do tych inspiracji, by budować i utrwalać w sobie dobre wzorce.

Powodzenia 🙂