Czasem wpędzamy się w pułapkę przekonań, że „wiele robimy” w naszym rozwoju, ale na dłuższą metę nie widzimy głębszych efektów. Okazuje się, że w rzeczywistości unikamy sedna, jakiejś głębszej konfrontacji i tylko stwarzamy sobie iluzję progresu, np. pójdziemy na rozwojowe warsztaty albo wydamy pieniądze na zabieg duchowy i już mamy poczucie, że „coś” dla siebie zrobiliśmy – po czym zamiast kontynuować pracę, od razu wracamy z powrotem do starych nawyków, bez próby realnego zmieniania czegokolwiek. Uciekamy też od pozytywów, czyli zmiany swojego czucia i myślenia w jakimś temacie, co utrudnia nam wyjście świadomością poza utarte schematy.
Znajdą się więc osoby, które starają się np. dużo medytować i afirmować pozytywne zdania, ale ewidentnie brakuje im głębszej konfrontacji ze stłumionymi emocjami, chociażby z dzieciństwa. Zamiast więc je uwolnić, tylko je przykrywają i robią dobrą minę do złej gry, odczuwając gdzieś tam w tle swój wewnętrzny ból, który starają się ignorować. Inni z kolei za bardzo nakręcają się w negatywnych myślach i emocjach, żyją nimi i wiecznie się z czymś konfrontują (przejawia się to np. nadmiernym korzystaniem z wielu różnych metod terapeutycznych, tylko po to, by jak najwięcej z siebie wyciągnąć, a potem nieumiejętnie się tym „zajmować”, np. poprzez rozpamiętywanie tego co się działo w przeszłości). Zapominają przy tym o poszerzaniu swojej Boskiej świadomości i otwartości na pozytywne czucie i myślenie, o odkrywaniu zdrowego poczucia własnej wartości itd. Pominięcie tych aspektów nie pozwala im pójść do przodu, a więc mają wieczne poczucie utkwienia w trudnych obciążeniach.
Jestem zdania, że jeśli pracę wykonujemy prawidłowo, to efekty pojawią się prędzej czy później. Jeśli jednak pracujemy nad sobą przez długi czas a efektów nie ma (żadnych, nawet postępów w czuciu i myśleniu, bo od tego większe zmiany się w ogóle zaczynają) – to trzeba się koniecznie temu przyjrzeć, bo może to być sygnał, że coś w naszej pracy i podejściu nie gra, coś jest nie tak jak powinno. Warto mieć to na uwadze, nie poddawać się i szukać takich rozwiązań, które te pozytywne skutki przyniosą. Bo prawidłowy rozwój zawsze prowadzi do odpowiednich rozwiązań! To wszystko jest więc zazwyczaj kwestią metod i jakości Twojej pracy nad sobą (ważne jest to, co konkretnie robisz w ramach swojego rozwoju i jak to robisz). A to z kolei wynika z naszego podejścia i intencji do rozwoju – to właśnie z powodu tych intencji sabotujesz swoje działania, używasz niewłaściwych metod albo nie korzystasz z tych dobrych prawidłowo, wybierasz terapeutów, którzy bardziej Ci mieszają, niż pomagają itd. Należy więc poobserwować (samodzielnie lub z pomocą kogoś doświadczonego) co to są za intencje i następnie je oczyścić (przede wszystkim poprzez zmianę swojego nastawienia). Jeśli boisz się działania sabotażu, módl się o oczyszczenie swoich intencji i pozwól, by Bóg prowadził Cię w tych procesach.
Jest jeszcze trzecia kwestia – samej cierpliwości i świadomości, że nie wszystkie zmiany dzieją się od razu. Czasami jest to długi proces (szczególnie na początkach, potem to przyspiesza). Tempo zależne jest od przypadku, od struktury podświadomości, rodzaju obciążeń, determinacji do zmian, intencji itd. Jeśli chodzi o większe zmiany, jak np. kreacja harmonijnego związku czy otworzenie się na pracę marzeń – zazwyczaj poprzedza je szereg pomniejszych zmian i tak jak pisałam wcześniej, zachodzących przede wszystkim w naszym czuciu i myśleniu. Przez jakiś czas możesz więc mieć takie złudzenie – „że nic się w moim życiu nie zmienia, bo np. nie spotkałam tego właściwego mężczyzny”. ALE „zmieniło się wiele intencji, wyobrażeń i oczekiwań we mnie, więc jestem tak naprawdę coraz bliższa tej kreacji”. Takie małe kroki też są warte docenienia i jeśli są w Twoim rozwoju, to bardzo dobry znak. Jeśli ich nie ma – to warto się wtedy temu przyjrzeć. Nie traktować porażek jako dowód, że coś nie działa, tylko jako znak , że gdzieś popełniam błąd i dzięki temu szukam odpowiedzi jak mogłabym go naprawić. To bardzo cenne uświadomienie i jest ono pewną kwintesencją naszego rozwoju 🙂. To właśnie poprzez zmianę swojego podejścia do błędów i nabraniu pewnej pokory w pracy nad sobą, otwieramy się na coraz lepsze i skuteczniejsze dla nas rozwiązania i metody (jeśli te poprzednie nie były skuteczne) albo uczymy się korzystać z tych starych, dobrych narzędzi, lecz w prawidłowy sposób. Doświadczanie większych efektów będzie już tylko kwestią czasu.