Inspiracje

Radość i jej prostota

Dla mnie radością życia jest jego prostota. I choć na pewno słyszeliście to nie raz i może z pozoru brzmieć to banalnie, uważam, że kryje się w tym wielka mądrość. Choć nie zawsze było kolorowo, to jednak już od dziecka potrafiłam czerpać radość z życia – nawet jeśli powody do radości były drobne albo po prostu zwyczajne. Ostatnio kiedy spadł pierwszy śnieg, przypomniało mi się, jak w ferie zimowe spędzałam całe dnie na dworze z koleżanką. To były długie godziny bawienia się w śniegu – dużo śmiechu, lepienia bałwanów i zjeżdżania na sankach. Takich wspomnień z dzieciństwa mamy zazwyczaj wiele, ale kiedy dorastamy, nasz zmęczony i zdystansowany do życia umysł zaczyna podpowiadać, że to co dobre już dawno minęło i teraz nie ma się już czym cieszyć. Nie raz słyszałam od różnych ludzi słowa: „przecież nie jestem dzieckiem, więc drobne rzeczy już mnie nie bawią”. Ale czy tak musi być? Czy tak musi wyglądać życie dorosłego człowieka? Musi być poważne, pełne zmartwień i powodów do stresu? Dorosłe życie to nie jest poddawanie się, ale wzięcie odpowiedzialności za swoje emocje i negatywne myśli. To zajęcie się zmianą destrukcyjnych mechanizmów funkcjonowania i uczenie się takich, które nam sprzyjają. Warto mieć świadomość, że umiejętność cieszenia się drobnymi i zwyczajnymi rzeczami, czerpanie spełnienia z prostoty życia, jest dla nas osiągalne i możliwe dokładnie w takim samym stopniu, jak było to możliwe w dzieciństwie. Zmieniło się tylko nasze postrzeganie, które przecież zawsze można zmienić na takie, które nas uszczęśliwia, a nie dobija.

Radość życia oprócz cieszenia się najdrobniejszymi jego aspektami, to też poczucie wolności od przejmowania się i martwienia wszystkim dookoła. To też wolność bycia sobą, takim jakim się jest, bez przejmowania się tym, jak odbierają Cię inni. To dla mnie taka przyjemna radość z istnienia, powiązana z miłością do siebie i bezwarunkową akceptacją dla wszystkich swoich słabości. Rozwijając takie podejście po prostu cieszysz się z tego, że jesteś. Wiesz też, że zawsze możesz na siebie liczyć, bo okazujesz sobie coraz więcej wsparcia. Bycie dla siebie takim człowiekiem, to ogromny powód do radości.

Radość łączy się też z zaufaniem. Kiedy wiesz czego chcesz od życia i w swoim tempie dążysz do swoich celów, masz poczucie progresu, który sprawia Ci satysfakcję. Nie przejmujesz się więc tym ile jeszcze masz do zrobienia i ile czasu jeszcze Ci to zajmie. Po prostu ufasz, że wszystko toczy się w najlepszym dla Ciebie kierunku. Dla mnie poczucie zaufania (czyli do Boga czy też Wyższej Siły i jego prowadzenia – a co za tym idzie do drogi jaką podążam) jest dodatkowym czynnikiem pobudzającym we mnie głębokie poczucie radości. Wiem, że jestem w dobrych rękach. Wiem, że wszystko potoczy się dla mnie jak najlepiej, a jeśli trafię na przeszkodę, wiem, że z Boską pomocą zawsze sobie poradzę. Dzięki temu zaufaniu – cokolwiek by się nie działo, zawsze mogę być po prostu szczęśliwa. Nie potrzebuję do tego realizacji wszystkich moich życiowych celów „na już”. Wystarczy sama droga i ona też może być ciekawą, radosną przygodą. Brak zaufania wobec toczącego się życia może mocno zahamować nasze poczucie radości i szczęśliwości. Z tego powodu możemy mieć też problemy z motywacją i realizacją naszych celów.

Radość można czerpać ze wszystkiego, ale też w pewnym sensie z niczego – po prostu dostrajając się do przyjemnych uczuć w swoim sercu. Kiedy radość wypełnia nam serce wprowadza nas w przyjemny i błogi stan, uruchamiający otwarcie na kolejne możliwości pogłębiania tej radości w sobie. A więc im więcej przyjemnych uczuć, tym większą masz ochotę by po nie sięgać i je pogłębiać. Nie bez przyczyny odczuwając prawdziwą, Boską radość zawsze mam poczucie, że moje serce rośnie. Jakby powiększała się jego powierzchnia 🙂. I rozciągała się do takich sfer we mnie, które potrzebują się w tej radości zanurzyć i ukoić. Tak samo działają inne uczucia, a szczególnie miłość, która również ściśle łączy się z radością, wolnością i zaufaniem.

Na koniec – jeśli jesteś osobą początkującą i dopiero zaczynasz swoją przygodę z rozwojem, podkreślę, że to nie jest tak, że ta radość z życia była ze mną zawsze. Przez długie lata ogromne pokłady lęków i stresu blokowały we mnie swobodny przepływ tych uczuć. Byłam tak poblokowana, że biorąc głębszy oddech czułam tylko silny ból w klatce piersiowej. Ale nawet z takiego potłumienia można wyjść i w swoim czasie, poprzez STOPNIOWE otwieranie się poszerzać przepływ przyjemnych uczuć w sercu. Nic na siłę i nic od razu, ale jest to jak najbardziej możliwe. Wszystko jest kwestią odpowiedniej praktyki oraz czasu. No i szczerych chęci 🙂. Pisząc o praktyce mam na myśli zarówno oczyszczanie się z negatywnych mechanizmów funkcjonowania, jak i ugruntowywanie się w pozytywnych (a raczej tych bliższych prawdzie o nas) myślach i odczuciach. Więcej nam nie trzeba 🙂.