Czasami mamy w sobie takie nieprzyjemne poczucie, że nasz dzień był kompletnie nieudany, mimo że po zastanowieniu się stwierdzamy, że tak naprawdę nic strasznego ani wielkiego się w tym dniu nie wydarzyło. Okazuje się więc, że źródłem naszego nieszczęścia były przede wszystkim nasze wewnętrzne odczucia, a nie to, co realnie się działo wokół nas. Dzieje się tak, kiedy jesteśmy przyzwyczajeni do życia w stresie, niepokoju, bezsilności czy innego stanu, w którym czujemy się po prostu źle, nawet jeśli realnie nie mamy do tego większego powodu.
Przyzwyczajenie do stresu sprawia, że bezmyślnie podtrzymujemy go w sobie. Mogłoby się nawet wydawać, że nie mamy nad nim żadnej kontroli. Przywyknąć do odczuwania stresu mogliśmy poprzez długotrwałe, powtarzające się zdarzenia, które z jakiegoś powodu generowały u nas stres. U mnie przywiązanie do stresu mocno ugruntowało się w szkole, co przyczyniło się do nerwowości w dorosłym życiu, szczególnie wtedy, gdy trzeba było wykonać jakieś ważne zadanie, podlegające czyjejś ocenie. Przez większość swojego życia nie zastanawiałam się nad tym, czy to zagrożenie, które odczuwam jest realne czy jest tylko moją automatyczną, wyuczoną reakcją na różne sytuacje. Taka automatyczna reakcja jest wynikiem braku umiejętności właściwego radzenia sobie ze stresem.
Częstym zjawiskiem, które towarzyszy przywiązaniu do stresu jest UPRZEDZANIE FAKTÓW. Jeszcze nic się nie wydarzyło (i być może nigdy nie wydarzy), ale Ty już myślisz o tym co się stanie (co ktoś do Ciebie powie, co ktoś zrobi, co Ty zrobisz, jak Ty się będziesz wtedy czuł, jak to się skończy). Nie piszę tutaj o terapeutycznym podejściu, w którym konfrontujemy się ze stresem po to, by świadomie przygotować się do czekającego nas wyzwania. Chodzi o nakręcanie się w negatywnych oczekiwaniach, o marudzenie i martwienie się na zapas. Na dłuższą metę jest to bardzo męczące i wręcz wyniszczające. W ten sposób tracimy swoją energię życiową, zasilając negatywne emocje uwagą, ale nie do końca świadomą. Pozwalamy stresowi nami zawładnąć i „zabrać” nasz dzień, chęci do działania czy też zwykłą radość z życia. W końcu przestajemy nad stresem panować i ostatecznie stwierdzamy, że jest on od nas silniejszy… A skoro jest silniejszy – to znaczy, że jest na tyle groźny i niebezpieczny, że trzeba się przed nim chronić, a więc należy go unikać. Dlatego też w efekcie boimy się konfrontacji – boimy się własnego lęku, boimy się z nim zmierzyć i poczuć go świadomie. Dotknąć tego, co boli. A przecież im bardziej uciekamy od tej część siebie, która nas boli, tym silniejsze zniewolenie stresem odczuwamy i tak w kółko.
Aby przerwać całe to pasmo automatycznego nakręcania się w stresie, lękach i innych nieprzyjemnych odczuciach warto nauczyć się i korzystać jak najczęściej z tak ważnej i pomocnej cechy jaką jest świadoma UWAŻNOŚĆ.
Uważność w uwalnianiu się od obciążeń jest kluczowa. I nie mam na myśli uważności tylko w pracy nad sobą, ale i na co dzień – a już szczególnie wtedy, gdy czujemy się spięci. Czasami samo zatrzymanie się w momencie odczuwania stresu bądź lęku może pomóc otworzyć nam oczy na prawdziwą wartość problemu albo pozwoli nam zauważyć, że tak naprawdę problemu nie ma – bo stresujemy się „z automatu”, w zasadzie bez większego, logicznego powodu.
Poniżej opracowałam w punktach dokładne kroki, które pomogą Wam w rozpoznaniu oraz odpuszczeniu swoich napięć. Ćwiczenie to świetnie uczy życia w uważności oraz radzenia sobie ze stresem i emocjami.
Krok 1. Kiedy zauważysz, że czujesz stres albo lęk – zatrzymaj się. Odłóż wszystko co teraz robisz i podaruj sobie chwilę dla siebie. Potrzebujesz tego. Jeśli myśli podpowiadają Ci, że nie masz na to czasu, powiedz sobie, że masz prawo dać sobie czas i przestrzeń do tego, by zająć się sobą. Powiedz, że tego potrzebujesz – bo z pewnością potrzebujesz, szczególnie, że właśnie dzięki temu będziesz spokojniejszy, a więc szczęśliwszy i wydajniejszy w tym co robisz. Powiedz, że pozwalasz sobie na chwilę uwagi dla siebie i swojego lęku. Twój lęk, Twoje napięcie zasługują na wysłuchanie i zaopiekowanie się nimi. Takie podejście już sprawia, że człowiek powoli zaczyna się uspokajać i chętniej przystępuje do następnych kroków.
Krok 2. Kiedy już znajdziesz spokojne miejsce dla siebie, usiądź sobie wygodnie lub połóż się (o ile nie zaśniesz), możesz też stanąć przed lustrem – zrób tak jak czujesz i potrzebujesz. Zamknij oczy (albo spójrz na siebie w lustrze) i poczuj siebie. Możesz zrobić krótkie ćwiczenie relaksacyjne, polegające na rozluźnianiu każdej partii ciała po kolei. Możesz użyć też innych technik albo zwyczajnie w spokojnym oddechu, skupić swoją świadomą uwagę tylko i wyłącznie na sobie – na swoim ciele, swoich myślach i odczuciach.
Krok 3. Kiedy poczujesz już siebie, a miałeś w sobie wcześniej silne napięcia, to na pewno też je poczujesz. Zamknij oczy i poczuj ten lęk. Przyjmij go do siebie – skoro w Tobie jest i świadomie wiesz, że tam jest, to nie ma sensu już udawać, że go nie ma :). Nie omijaj go, nie ignoruj, ale też nie rozluźniaj na siłę i postaraj się w nim nie nakręcać. Zacznij go obserwować.
Krok 4. Obserwację ułatwią Ci proste pytania. Zastanów się przede wszystkim w czym tak właściwie leży Twój problem. Czym się przejmujesz i o co Ci chodzi? O co chodzi Twoim emocjom? Czego się właściwie boisz? Czym Ty się stresujesz?
Spróbuj w tym wszystkim podejść do siebie jak życzliwy przyjaciel, który pyta co się dzieje, by lepiej Cię zrozumieć i dzięki temu Ci pomóc. To bardzo ważne. Nie podchodź do siebie jak nachalny reporter, któremu nie będziesz miał ochoty udzielić odpowiedzi ;).
Krok 5. Kiedy już wiesz co lub kto wywołuje Twój lęk, badaj go dalej. Zapytaj – „Dlaczego ja się tego boję? Po co mi ten stres/ lęk? Czemu on ma służyć?”. Tutaj możesz już powoli zacząć podważanie sensu, ale daj sobie też szansę na wyrażenie swoich obaw i może nawet zauważenie przyczyn swojego stresu.
Krok 6. Kiedy poznasz powód, zacznij go podważać – „Czy ten powód jest wart tego bym się stresowała i źle czuła ze sobą przez cały dzień? Czy naprawdę jest aż tak źle jak mi się wydaje?”. Uświadom sobie, że nie każda myśl jest prawdziwa. Lęk, który odczuwasz nigdy nie jest dowodem na to, że zdarzy się coś złego. Postaraj się spojrzeć na swój problem na trzeźwo i przytomnie.
Krok 7. Kolejny punkt to magia perspektywy. Postaraj się objąć swój lęk całą świadomością. Nie myśl tylko o tym, że się czegoś bardzo boisz, ale zwróć uwagę na to, jaki ten lęk ma sens w kontekście całej sytuacji, a nawet Twojego życia (można tutaj dodatkowo wykonać ćwiczenie z najgorszym scenariuszem, które opisuję w poprzednim artykule – Metoda najgorszego scenariusza – wskazówki ).
Spójrz też na swój problem z perspektywy życzliwej osoby. Co by powiedział Twój przyjaciel? Co by powiedziała osoba która Cię kocha? Co poradziłby Ci Twój duchowy autorytet, Twój terapeuta z którego pracy jesteś zadowolony bądź inna osoba, która Cię pozytywnie inspiruje? Jeśli jesteś na to otwarty, pomyśl jak zainspirowałby Cię Bóg, jak poprowadziłby Cię w tej sytuacji? Co dobrego i budującego podpowiedziałaby Ci Twoja Intuicja?
Każdy problem można rozwiązać i każdą sytuację w mądry, spokojny i racjonalny sposób wyjaśnić naszej podświadomości. Postaraj się więc zauważyć i wytłumaczyć sobie całą stresującą Cię sytuację z perspektywy kochającej i mądrej osoby, ale spróbuj zrobić to sam, właśnie po to, by odkryć tą kochaną i mądrą cząstkę w sobie.
Możesz też spróbować od innej strony. Wyobraź sobie co Ty powiedziałbyś do swojego najlepszego przyjaciela, jeśli on miałby dokładnie ten sam problem? Co byś mu doradził, wiedząc, że życzysz mu jak najlepiej?
Dodatkowa podpowiedź: jeśli przyłapiesz się, że zamiast skupiać się na sobie, znów nakręcasz się w emocjach i uprzedzaniu faktów, nie hamuj tego, tylko wyrzuć to z siebie. Czyli zwyczajnie wyraź to, np. powiedz o tym głośno. Kiedy już powiesz o tym, czego się boisz, powiedz sobie – „ale to się jeszcze nie wydarzyło i nie mam ŻADNEJ gwarancji, że to czego się boję kiedykolwiek się wydarzy”. A jeśli się wydarzy, dopiero wtedy zaczniesz się nad tym zastanawiać. Skup się na trzeźwo i przytomnie na tym, że na razie nic się nie dzieje, że tu i teraz masz spokój i luz. A jeśli to wydarzenie, którego się obawiasz jest czymś nieuniknionym, bo np. stanowi część Twoich obowiązków, to też nie musisz o nim myśleć przez cały czas. A jeśli musisz, to zamiast martwienia się, spróbuj myśleć o tych sprawach pozytywnie, przekierować swoje myślenie na to że Ci się uda. A jeśli się nie uda, to też możesz się z tym poczuć w porządku, bezpiecznie i niewinnie – bo do błędów i porażek też masz prawo i nie jest to wcale nic strasznego. Sam widzisz na tym przykładzie, że każdą negatywną myśl możesz właśnie w taki wyrozumiały i serdeczny sposób odwrócić i poczuć więcej luzu. Przekierować swój umysł na to, co Ci realnie sprzyja.
Krok 8. Na koniec najprzyjemniejsza część. Skup się na uczuciach luzu i spokoju. Po dobrej konfrontacji i rozmowie ze sobą, powinno Ci być dużo lżej, aby to poczuć. Jeśli negatywne myśli i emocje z jakiegoś powodu dalej będą przychodzić, wizualizuj jak odpływają sobie w chmurce – staraj się w nie teraz nie angażować, ta część ćwiczenia jest zarezerwowana dla Twojego spokoju. Nie utrzymuj więc swojej uwagi na lęku, ale skoncentruj się na rozluźnieniu, zarówno fizycznie w ciele (we wszystkich mięśniach, w oddechu), jak i w psychice i sferze uczuciowo – emocjonalnej. Oprócz spokoju i luzu może to być również bezpieczeństwo, lekkość czy poczucie niewinności. Nazwy tych cech możesz powtarzać na głos albo w myślach, skupiając się na przyjemnych, rozluźniających uczuciach. Możesz kontemplować te uczucia w swoim sercu, możesz też wspomagać się pozytywnymi myślami, np.
– „Zasługuję na to, by czuć spokój i luz w sobie”
– „Zauważam jak wiele mam powodów do czucia luzu, spokoju, bezpieczeństwa i zaufania w swoim życiu”
– „Wszystko układa się dla mnie jak najlepiej – ufam, że jest i będzie dobrze”
– „Kiedy sama pozostaje spokojna i opanowana, wtedy każda sytuacja rozwiązuje się w moim życiu bezproblemowo”
– „Jestem zdolna do odczuwania spokoju, luzu i lekkości w moim życiu. Również w sytuacjach, które są dla mnie jakimś wyzwaniem. Wiem, że zawsze jestem w stanie sobie ze wszystkim poradzić. Zauważam więc, że nie mam już powodów do stresu. Mogę żyć w wolności od stresu. To jest dla mnie możliwe”.
Krok 9. Pamiętaj też, że nigdy nie jesteś sam i zawsze możesz poprosić kogoś o wsparcie. Możesz zwrócić się też bezpośrednio do Boga, wypowiadając słowa modlitwy, tak by płynęły z Twojego serca i chęci skorzystania z jego pomocy. Poproś go o wsparcie, o wszystko to, czego potrzebujesz do poradzenia sobie ze swoim lękiem. On za pośrednictwem Twojej własnej Intuicji i różnych sytuacji zacznie Cię inspirować i otwierać na odpowiednią świadomość i nowe możliwości działania. Bóg zawsze udziela Ci wystarczająco dużo wsparcia i inspiracji do zdrowego działania i doświadczania dobra, bezpieczeństwa, spokoju ducha oraz miłości w Twoim życiu. To zdanie możesz sobie nawet afirmować, najlepiej powtarzając je w myślach i skupiając się na jego znaczeniu i swoich własnych odczuciach w głębokim relaksie.