Czasami wydaje nam się, że robimy coś z miłości do siebie, bo przyświeca temu dobry i piękny cel… Czujemy się jednak zawiedzeni, bo nasze działania nie dość, że nie przynoszą nam oczekiwanych efektów, to jeszcze sprawiają, że czujemy się ze sobą bardzo źle.
Wynika to z faktu, że nie zawsze mamy czyste intencje względem siebie, dlatego też nasze działania mogą być zaburzone. Wtedy pomysły, którymi posługujemy się do realizacji naszego pięknego celu nie zawsze będą dyktowane przez nasze serce, ale przez podświadome oraz emocjonalne mechanizmy. Nie wystarczy więc, że tylko sam cel będzie pozytywny – niezwykle ważna będzie również jakość jego wykonania oraz skutki jakie idą za tym działaniem.
Przykładem może być osoba, która chciałaby zarabiać dobre pieniądze, aby zaspokoić swoje potrzeby i spełnić życiowe marzenia. Jak najbardziej z miłości do siebie możemy postawić sobie taki cel i w nim nie ma absolutnie nic złego. Problem pojawia się jednak wtedy, kiedy ta osoba próbuje dążyć do swojego celu kosztem siebie, swojego samopoczucia, zdrowia fizycznego czy innych, ważnych dla niej dziedzin życia. Czy w takim wypadku osiąganie celu jest rzeczywiście korzystne i dyktowane miłością do siebie?
Podobny mechanizm pojawia się u osób, które próbują zmienić coś w sobie, np. w wyglądzie fizycznym. Mówią sobie: „Kocham siebie, chcę o siebie zadbać, chcę być piękna/y – a więc schudnę”. Dobrze jest zadbać o swoją sylwetkę, jednak jeśli będziemy robić to kosztem siebie, np. poprzez głodzenie się, wymęczanie organizmu, stosowanie niewłaściwych diet, które bardziej zniechęcają do zmian, niż przyniosą realne efekty – możemy mieć pewność, że nie działamy z serca, ale np. z poziomu nieprzepracowanych emocji w stosunku do siebie (nieakceptacji, złości, żalu czy rozczarowania). Bo znów – co z tego, że nasz cel jest pozytywny, kiedy realizujemy go w zły i wyniszczający dla nas sposób?
A więc o tym, czy naprawdę kierujemy się miłością do siebie zawsze będą świadczyły po prostu nasze działania i ich skutki, a nie cel sam w sobie. Jeśli realne skutki są takie, że jesteśmy tylko zmęczeni, nieszczęśliwi czy zniechęceni, to znaczy, że nie są one dyktowane przez serce, a raczej przez podświadome, negatywne wyobrażenia o tym, jak to działanie „powinno” wyglądać.
Pomyśl, że kiedy naprawdę siebie kochasz i kiedy chcesz dla siebie tego, co najlepsze – nie krzywdzisz siebie. Podejmujesz takie działania, które będą zbliżać Cię do Twojego celu, ale jednocześnie będą dla Ciebie właściwe na ten moment. To, które działania są dla nas właściwe, a które nie, oceniamy indywidualnie, z nieco szerszej perspektywy, gdyż z korzystnością działań bywa różnie (szczególnie, gdy są to bardziej skomplikowane przypadki, niż te, które opisałam). Jednak możemy posłużyć się ogólną wytyczną, że nasze działania powinny być dla nas po prostu korzystne. A więc powinny nam sprzyjać, rozwijać nas i przynosić jak najwięcej pozytywnych, realnych i zgodnych z naszym sercem efektów – najlepiej jeszcze w trakcie realizacji głównego celu.