Człowiek, który przywykł do stresu, ciągłego napięcia i ciężkiej pracy, będzie miał trudności z poczuciem luzu i lekkości w swoim życiu, jeśli bardzo rzadko tego luzu doświadczał. Nawet jeśli uda mu się osiągnąć swój upragniony cel – czyli uzyskać warunki w których mógłby mieć święty spokój i odpoczynek, to on nie będzie potrafił tych warunków wykorzystać.
Na przykład – może przeharować całe swoje życie, po to by w końcu przejść na upragnioną emeryturę, ale tak wiele długich lat tkwienia w ciężkich energiach i przekonaniach nie sprawią, że odejście z pracy zmieni cokolwiek w jego sposobie funkcjonowania, czucia, czy myślenia. Wręcz przeciwnie – on będzie sobie szukał kolejnych powodów do stresu, frustracji i ciężkości życia do których przywykł. Zwyczajnie nie będzie potrafił odnaleźć się w nowych warunkach, dlatego będzie próbował usilnie odtwarzać to, co dobrze zna i w czym umie się poruszać. A więc cała nazbierana ciężkość była i nadal będzie częścią jego życia, mimo zmiany warunków.
Podobnie może być w przypadku osób, którym po czasie tkwienia w ciężkiej i stresującej pracy udaje się w końcu z niej wyrwać, a nawet otworzyć swój własny biznes. Męcząc się w pracy etatowej wydaje im się, że domowa działalność będzie cudownym lekarstwem na wszystkie zmartwienia wiążące się z pracą na etacie. Ale przy braku odpowiedniego podejścia i nastawienia względem siebie i własnego funkcjonowania (w dodatku ze starymi przyzwyczajeniami z pracy) okazuje się, że wcale nie jest tak łatwo być dla siebie dobrym szefem. Choć już nikt nad takim człowiekiem nie stoi, to on w swoich przyzwyczajeniach sam będzie od siebie wymagał zbyt wiele. Nie będzie traktował siebie z szacunkiem, nie da sobie wystarczającej ilości czasu na odpoczynek, nie skorzysta z luzu i możliwości jakie stwarza mu własna działalność. Będzie stał nad sobą z batem, karcił i krytykował siebie, kiedy coś nie pójdzie po jego myśli… dokładnie tak, jak było wcześniej, tylko na zmienionych warunkach. Tego typu historie zazwyczaj kończą się silną frustracją i wycofaniem z działania, a podświadomość zaczyna tęsknić za tym co miała wcześniej, bo wydaje jej się to mniej uciążliwe.
Podświadomość z takimi wzorcami zawsze pragnie stawiać sobie nierealne cele. Pragnie dążyć i dążyć, by nie skupić się na tym, co w tym momencie jest naprawdę ważne. To nic innego jak ucieczka – od siebie i swojego życia.
Jeśli identyfikujesz się z tym o czym piszę to pewnie nie trudno byłoby Ci utkwić w przekonaniach, że będziesz długie lata harował po to, by na końcu dostać wymarzoną nagrodę i w końcu odpocząć. Pielęgnując w sobie wzorce ciężkiej pracy jedyne co uzyskasz to utwierdzenie się w przekonaniu, że życie jest ciężkie i żeby cokolwiek zdobyć musisz na to ciężko pracować. Prawda jest taka, że ciężką pracą nie zapracujesz sobie na lekkie życie. Tak samo jak stresem i napięciem nie zapracujesz na luz i spokój.
Ciężkość – Lekkość
Napięcie – Luz
Jak sam widzisz, to przeciwstawne bieguny które wykluczają się wzajemnie, więc niby jakim cudem jedno miałoby doprowadzić do drugiego? Nie sądzę więc abyś odpoczął i żył w błogiej lekkości, kiedy to wszystko już się „skończy”. Bo ta harówka w praktyce może nigdy się nie skończyć, a Twoje marzenia o odpoczynku mogą nigdy się nie spełnić – o ile czegoś ze sobą nie zrobisz.
W rozwoju i ogólnie w życiu jest pewna bardzo prosta zasada, którą warto zapamiętać – wszystko to, na czym skupiasz się najczęściej, najmocniej i najintensywniej, cały czas wzrasta i rośnie w siłę. Twój umysł zawsze będzie dążył do odtwarzania tego co zna, do czego się przyzwyczaił. Żadna nagła zmiana, ani żaden cel nie sprawi, że momentalnie zniknie to, co sam w sobie pielęgnujesz od lat.
Do prawdziwych, czy też wielkich zmian najczęściej potrzeba czasu, samozaparcia i cierpliwości. Jeśli masz wzorce miłowania ciężkiej pracy, to sama rezygnacja z tych wzorców i rozwój jaki za tym idzie również może Ci się kojarzyć z ciężką pracą. Ale ta praca nad sobą jest właśnie po to, byś nauczył się jak to jest odpoczywać i odpuszczać, z jednoczesnym poprawianiem jakości swoich doświadczeń. Jeśli masz wzorce zaharowywania się to Twoja praca nad sobą powinna być Twoim relaksem, odpoczynkiem i odkrywaniem takich odczuć, które są dla Ciebie ukojeniem. Na początku może być Ci trudno to wszystko poczuć, ale cóż – to jest właśnie skutek Twojego stłumienia, ucieczki i tego co sam zasilałeś przez lata.
Wielu ludzi walczy ze zdrowym podejściem. Deklaruje wyjście z mechanizmów ciężkości, a jednocześnie udowadnia sobie jaki rozwój jest ciężki i trudny. Wtedy ludzie mówią, że afirmacje nie działają, że medytacje nie pomagają, że ten rozwój to nie ma sensu. A to tylko dlatego, że używają ich nie po to, by sobie pomóc, ale by dalej siebie katować. Jeśli chcesz to zmienić, musisz wziąć odpowiedzialność za błędy które popełniałeś, przełknąć dumę i otworzyć się na zupełnie nowe funkcjonowanie. Zrozumieć, że jeśli coś w rozwoju nie działa, to nie dlatego, że jest nieskuteczne, ale dlatego, że źle się za to zabierałeś.
Zmiana jest jak najbardziej możliwa, ale nie dokonamy jej jeśli nie zaczniemy pielęgnować w sobie i wzmacniać nowych, lepszych jakościowo myśli, odczuć i wartości. Np. jeśli cierpisz na chroniczny stres i zaczniesz uczyć się relaksu, z czasem zauważysz postępy, bo z każdą taką lekcją będziesz zbliżał się do lepszego samopoczucia. Tak długo, aż w końcu się ustabilizuje. Z kolei kiedy upierasz się, że to Ci nie pomoże, że się nie da i że nie ma sensu się angażować, sam wpędzasz siebie w pułapkę, która tylko pogłębia Twój stres.
Wyobraź sobie wagę szalkową. Na jednej szali są Twoje negatywne, niekorzystne i obciążające Cię przekonania, emocje, myśli i odczucia. Jest ich tak wiele, że szala jest zdecydowanie przeciążona. Druga natomiast jest pusta, albo ubogo zaopatrzona. Teraz, żeby wzmocnić przewagę drugiej szali, potrzeba Ci podokładać tyle pozytywnych wyobrażeń, myśli i uczuć, które rosnąc w siłę zaczną przeważać nad negatywami. Z czasem nauczysz się też odkładać to co negatywne, więc i dzięki temu męczący Cię ciężar będzie coraz lżejszy i słabiej odczuwalny. Jednak to nie dzieje się od razu i nie zdziw się, jeśli co jakiś czas będziesz czuł ciężkość – przecież długo na nią pracowałeś i trochę tego ciężaru tam nazbierałeś. Drogą do zmiany jest zawsze akceptacja, że potrzebujemy odpowiedniej ilości czasu, aby pozytywne odczucia się w nas wytworzyły, wzmocniły i ugruntowały – dokładnie tak samo jak robiłeś to wcześniej z negatywami.
A więc za każdym razem kiedy zapragniesz znowu poddać się negatywnym emocjom, czy destrukcyjnym wyobrażeniom, pomyśl o tym, że znów dokładasz kolejną cegiełkę na szalę, która ciągnie Cię w dół i pogłębia Twój problem, a wcale go nie rozwiązuje. Jeśli naprawdę chcesz zmiany zasilaj to, co Ci służy i choć oczywiście masz prawo dać sobie przestrzeń do błędów i słabości, nie zapominaj, która szala jest dla Ciebie ważniejsza.
Na poczuciu luzu i lekkości (nie sztucznej, ani wymuszonej, ale takiej która jest w zgodzie z Tobą), można osiągnąć dużo więcej, niż ciężką pracą będącą wyrazem ucieczki od siebie.
Skoro nie jesteśmy w stanie od razu zrezygnować z przywiązania do stresu, czy ciężkości to zawsze możemy zacząć uczyć się jak to jest żyć bez nich. Ucz się więc relaksu, medytacji, luzu do siebie, życia i tego co robisz – tak na co dzień, w różnych sytuacjach. Dokładaj kolejną cegiełkę do takich wyobrażeń, które realnie Ci służą i na tu i teraz zbliżą Cię do siebie, pozwolą Ci odetchnąć i korzystać z życia.
To na czym się skupiasz i co w sobie pielęgnujesz ma znaczenie. I właśnie to wpływa na jakość Twojego życia i zmiany samopoczucia na lepsze – a nie odejście z pracy, nie dążenie do odpoczynku kosztem siebie. Odpoczynek, luz, spokój i lekkość mają być DLA CIEBIE. Dobre traktowanie siebie owocuje nie tylko na przyszłość, ale wpływa też na Twoją teraźniejszość. Im bliższe Ci będzie działanie z lekkością i na luzie, tym łatwiej będzie Ci się w nim poruszać, a dzięki temu dużo częściej będzie Ci towarzyszyć.