Artykuły

Harmonia w związku – z czym wiąże się spotkanie idealnej połówki?

Wiele osób wyobraża sobie, że przyciągnięcie idealnej, harmonijnej połówki wiąże się z rozpoczęciem związkowej sielanki.

Myślimy, że samo spotkanie z taką osobą uderzy nas jak grom z jasnego nieba, rozbłysną fajerwerki, a przypływ intensywnych, nieodkrytych w sobie wcześniej uczuć idealnej, bezkompromisowej miłości zmiecie nas z powierzchni ziemi…  Ciepło w brzuszku w postaci tak zwanych „motylków” i ogromne wrażenie jakie ma zrobić na nas przyszły partner, to jest to co ma świadczyć o wyjątkowości tego cudownego spotkania. Z kolei po samym spotkaniu związek ma być oczywiście idealny, bo przecież Wy idealnie do siebie pasujecie. Hmm… ale czy w praktyce rzeczywiście tak to wygląda?

Spotkałam swoją harmonijną połówkę – nie pierwotną, ale na pewno najbardziej harmonijną dla mnie na ten czas mojego istnienia. 100 % potencjalnej harmonii serc i 100% harmonii dusz (identyczne wibracje duchowe i cele) – cóż, brzmi epicko…

Pierwszy raz zobaczyłam mojego przyszłego partnera na zdjęciu w internecie. Poczułam zwyczajny przypływ przyjemnych uczuć i stwierdziłam, że miło byłoby poznać właśnie tą osobę. Nie pamiętam euforii i fajerwerków za oknem. Po prostu mnie do niego przyciągnęło, wysłałam wiadomość i tak się zaczęło… Na samym początku ta relacja była mi w dużej części obojętna. Wielkich miłosnych uniesień nie czułam, a do tego nie zależało mi już tak mocno na budowaniu kolejnego związku. Byłam już nimi zmęczona i raczej nastawiona na odpoczynek i zwykłe przyjaźnie, by móc sobie z kimś miłym zwyczajnie porozmawiać.

Mój przyszły partner był w zupełnie innym stanie. On był już po 4 latach intensywnej pracy nad sobą, a w tym bardzo angażował się w kreację bliskiego związku. Przyciągnięcie harmonijnej partnerki było dla niego najważniejszym celem. Kiedy mnie poznał poczuł, że to jest właśnie TO na co czekał i wiedział, że jego serce na pewno się nie myli.

Ja nie rozwijałam się duchowo, nie medytowałam, nie byłam świadoma siebie i swoich uczuć. Byłam mocno stłumiona i odcięta od siebie prawdziwej. Czułam wewnętrzny opór, bo mimo że chłopak był słodki i kochany, to jednak nic oprócz ciepła i sympatii do niego nie czułam. On nazywał to Miłością, a ja nie byłam tego tak do końca pewna. Przecież miłość kojarzyła mi się z przypływem nagłej fali powalających uczuć i emocji, miało być głośno i kolorowo (tak jak w filmach), miała być karuzela uczuć, miał być miłosny armageddon, a było po prostu… spokojnie. Słaaaboooo! – podpowiadała podświadomość…

Jeszcze jakby tego było mało, strasznie wywalało mi do rozwoju duchowego. To znaczy ciągnęło mnie w tym kierunku, bo jakaś część mnie czuła, że to jest dla mnie odpowiednia droga, że ja tego potrzebuję… Ale inna część zapierała się i broniła przed jakimikolwiek konfrontacjami, a szczególnie przed prawdą na swój temat. Czułam dreszcze na samą myśl, że miałabym zburzyć tak misternie budowaną, sztuczną i oderwaną od mojego wnętrza osobowość. Pojawiało się w mojej głowie szereg negatywnych skojarzeń i z samym rozwojem, z duchowością, jak i środowiskiem rozwojowców. Na szczęście moje intencje nie były wcale takie złe i dzięki mojej otwartości światopoglądowej zwyciężyła ta strona, która jednak chciała w to wejść i spróbować.

No i spróbowałam – i związku i rozwoju. Ale czy było łatwo? Oj, nie. Czy było warto? Zdecydowanie tak.

Moje wątpliwości dotyczące sensu związku utrzymywały się długi czas i dawały się we znaki w niezbyt przyjemny dla nas sposób. Odpaliły się wszelkiego rodzaju wzorce odrzucenia i skrzywdzenia, problemy z bliskością i odczuwaniem głębszej miłości. Często poddawaliśmy się emocjom, obwinialiśmy się wzajemnie, atakowaliśmy, raniliśmy. Działo się bardzo dużo i wychodziły z nas pokłady trudnych emocji, traumy i zranienia z dzieciństwa oraz wzorce DDA. Każde z osobna konfrontowało się z coraz to ciemniejszymi stronami swojej osobowości i to wcale nie było najłatwiejsze zadanie. Dlatego zamiast rozkoszować się uczuciami i harmonią jaka w nas była, często czułam się źle, czułam zniechęcenie i nieodpartą chęć odrzucenia mojego partnera.

Rezonans harmonijnych serc wspiera nas w powrocie do rozpoznania siebie, poczucia swojego prawdziwego „Ja”. Pomaga powrócić do naszego pierwotnego pochodzenia i oczyszcza z niebywałą siłą uzdrawiającej miłości. Jeśli mamy wiele do oczyszczenia, jeśli bronimy się przed konfrontacjami i zmianami w sobie, to ten proces nie koniecznie będzie dla nas tak piękny i różowy, jak byśmy chcieli. Wszystko co dobre wzmocni się w Was, ale co za tym idzie będzie „wypychać” to co najgorsze, bo naturalnie nie będzie do Was pasowało. To była właśnie przyczyna moich licznych wątpliwości odnośnie sensu mojego związku. Harmonia kojarzyła mi się tylko z sielanką, a to co przejawialiśmy nie miało z nią za wiele wspólnego.

Zazwyczaj to właśnie ten lęk przed powrotem do świadomości siebie i miłości, która wiąże się z konfrontacjami sprawia, że odrzucamy harmonijnego partnera. Czujemy to, dlatego w rezultacie obciążamy siebie i potencjalnego partnera różnymi wyobrażeniami, które sprawiają, że nie potrafimy się na taką harmonijną połówkę otworzyć.

Nam udało się spotkać nie dlatego, że byliśmy idealni i otwarci na odczuwanie miłości. Moje serce było naprawdę potłumione i poranione, ono nie ogarniało pojęcia harmonii. ALE pojawiła się w nas jednocześnie gotowość, aby do tej miłości wrócić i razem do niej dojrzeć i jej doświadczyć. Nic dziwnego, że największe pomieszanie i wątpliwości odczuwałam w momentach największych osobistych przełomów. Niby czułam, że coś jest nie tak, ale jednocześnie wiedziałam ile dobrego ten związek wnosi do mojego życia. Czułam jak szybko wzrastam właśnie dzięki niemu i że w końcu odkrywam siebie prawdziwą. Będąc całkowicie szczerą, nie mam pojęcia, czy dałabym radę dowiedzieć się tyle o sobie będąc sama, albo z kimś nieharmonijnym, ale dającym mi te wszystkie intensywne doznania, których wtedy na pozór potrzebowałam.

Nie mam zamiaru straszyć Was, ani zapewniać, że tak jest zawsze. Działanie harmonii i rezonansu może mieć różne efekty i to jak na Was zadziała jest zależne od tego, co SAMI kryjecie w swoich podświadomościach. My z partnerem mieliśmy jeszcze wiele do przejścia i poukładania. W naszych podświadomościach siedziało wiele negatywnych i sprzecznych wyobrażeń, zranień i zaślepień. Ale mimo trudności i wątpliwości oboje zawsze byliśmy nastawieni na to, aby wzrosnąć. Za wszelką cenę. I choć nie było łatwo to oboje przez te ponad 5 wspólnych lat bardzo wzrośliśmy. Wspieraliśmy się w tym wzajemnie i zamiast uparcie niszczyć się, otaczaliśmy się takim wsparciem i zrozumieniem, jakie byliśmy w stanie okazać sobie nawzajem. I wzrastamy dalej. Wiadomo, że kiedy mamy swoje do przerobienia, nie od początku będzie tak jak mogłoby być potencjalnie. Ale warto wspólnie dążyć do przejawiania tego potencjału. I nie zajmuje to wieczności – miłość działa z ogromną siłą, a co za tym idzie przyspiesza Wasz wspólny i indywidualny rozwój.

Pamiętajcie, że niezależnie od ilości ograniczeń, wzorców, rządzących Wami mechanizmów i negatywnych wyobrażeń, jesteście w stanie z nich wyjść poprzez podejmowanie świadomych decyzji i zmianę intencji. Więc to, co znajduje się w Waszych podświadomościach można zawsze zmienić, jeśli tylko tego naprawdę chcecie. Wasz związkowy potencjał jest po to, byście oboje mogli rozwinąć się tak, jak nigdy wcześniej.

Harmonijny związek zazwyczaj oznacza powrót na ścieżkę rozwoju. U niektórych będzie to intensywna praca, ale nie u każdego. Na pewno będzie to świadome życie w miłości, która wzmacnia w Was wszystko co dobre, a wyrzuca to, co do Was nie pasuje. Jeśli spojrzeć na to bez lęków, to można dostrzec jakie to zjawisko jest cudowne i warte doświadczenia. Jeśli jesteś gotowy doświadczyć siebie w pełni, wtedy będziesz gotowy na przyjęcie harmonijnego związku. Nie mylić tego z byciem sobą doskonałym, już tu i teraz. Chodzi o samą szczerą gotowość, a co za tym idzie otwartość na doświadczenie tak silnej i oczyszczającej mocy miłości.

Na koniec małe podsumowanie i klika rad ode mnie.

** Dla osób otwierających się na harmonijny związek: **

Jeśli czujesz, że jesteś nastawiony na ucieczkę od siebie, oczyszczaj swój stosunek i intencje do siebie i swojego rozwoju. Pamiętaj, że nie oznacza to dojścia do perfekcji, wystarczy, że będziesz sobą i odnajdziesz w sobie szczerą chęć na jeszcze głębszą podróż ku sobie.

** Dla tych, którzy są w harmonijnym związku, ale mają poważne wątpliwości, czy są ze swoją idealną połówką: **

W takich sytuacjach najlepiej jest sięgać po pomoc do Boga, czy też Intuicji, Twojego Wyższego Ja. Powierz Twoje wątpliwości Bogu i niech on sprawi, by wszystko ułożyło się dla Was obojga zgodnie z Waszym Najwyższym Dobrem.

Sama dużo powierzałam, modliłam się, otwierałam na miłość w moim sercu. I rzeczywiście z czasem wszystko zaczęło się układać, a my sami po odgruzowaniu największych traum, dostrzegliśmy, że nasz związek prowadzi nas do czegoś naprawdę wielkiego. A uczucia? Uczucia też się pojawiły i po pewnym czasie nawet odkryłam, że one były we mnie od początku. Bo miłość właśnie jest spokojna, miła, ciepła i subtelna. Ja byłam zbyt potłumiona, by w pełni poczuć i docenić w sobie tak delikatne i piękne wibracje. I muszę przyznać, że tego pięknego uczucia nie zamieniłabym na żadne z moich poprzednich wyobrażeń.

** Dla tych, którzy są w harmonijnym związku i mimo przeszkód i trudnych wzorców, chcą być razem i wzrastać: **

Dajcie sobie nawzajem cierpliwość i czas na uzdrowienie. Pamiętajcie o wzajemnej życzliwości i wsparciu w najtrudniejszych chwilach. Ważna jest też świadomość, że niezależnie od Waszych niedoskonałości i błędów jakie popełniacie, Wy zawsze jesteście po tej samej stronie. Nie obwiniaj partnera za jego błędy i nie bierz ich bezpośrednio do siebie. Spójrz na niego jak na człowieka, który przecież umyślnie nie chce Cię skrzywdzić. Jeśli będziecie szli przez ten związek razem, jako przyjaciele, a nie wrogowie, poczujecie, że przynosi Wam to prawdziwe korzyści, zbliża Was do siebie samych i pogłębia harmonię i uczucia między Wami.

Powodzenia