Inspiracje

Wewnętrzny Przyjaciel

Nikt nie jest w stanie bardziej Cię uszczęśliwić, niż Ty sam. Obcując ze swoim Wewnętrznym Przyjacielem nie musisz szukać niczego na zewnątrz. Wszystko co wartościowe, piękne i dobre zawsze jest w Tobie. Pielęgnując relację ze swoim Wewnętrznym Przyjacielem wzmacniasz się, a Twoje dobre samopoczucie staje się dla Ciebie priorytetem.

Dlaczego tak wielu ludzi ma problem z tym, aby traktować siebie jak przyjaciela? Skąd się biorą takie problemy i co można z nimi zrobić?

Najczęściej traktujemy siebie tak, jak traktowali nas nasi rodzice, bo nie znamy innej metody obchodzenia się ze sobą. Wtedy to dla Ciebie normalne, że krytykujesz się za każdą małą porażkę, bo w Twoim dzieciństwie wytykanie błędów pojawiało się na porządku dziennym. Nic więc dziwnego, że ciężko jest Ci ugryźć temat z innej strony, chyba, że jesteś już bardzo zmęczony wiecznym dowalaniem sobie. Osoba z dominującym wewnętrznym krytykiem zawsze znajdzie powód, aby sobie dowalić, użalać się nad sobą, czy snuć czarne wizje na temat swojego życia. Najczęściej wiąże się to z tak silnym zewężeniem czucia i świadomości siebie, że takiej osobie wydaje się, że jest jedyną na świecie, która popełnia błędy i to jeszcze takie „koszmarne i nierozwiązywalne”. Z tego powodu na każdym kroku tylko sobie udowadnia, jak niewiele umie i jak wiele błędów popełnia.

Pamiętaj, że Twój wewnętrzny krytyk blokuje Twojego Wewnętrznego Przyjaciela, paraliżuje Cię w działaniu i ogranicza na każdym kroku. To normalne, że każdego z nas spotykają jakieś trudności, że sobie z czymś nie radzimy, albo że nie robimy czegoś tak dobrze jak inni. Wewnętrzny krytyk nie da Ci tego zrozumienia i spojrzenia na Twój problem z tej konstruktywnej strony. Nie będzie Cię wspierał i nie zmotywuje do zmiany. Będzie Cię niszczył od środka i sprawi, że stracisz wszelką, budowaną w pocie czoła motywację.

Problem może jednak wyrastać na wielu różnych przyczynach i nie ma tutaj jednoznacznej reguły. Krytyczni rodzice nie są więc konieczni, by żyć w odcięciu od swojego Wewnętrznego Przyjaciela. Przyczyną mogą być jakieś specyficzne emocje w których się zagubiłeś, błędne wyobrażenia o sobie spowodowane wieloma różnymi czynnikami, budowanie sztucznych części osobowości (by sobie jakoś poradzić w tym świecie), odcięcie od miłości do siebie, konkurowanie z innymi ludźmi, bądź wszelkiego rodzaju misje, aby brać na siebie więcej, niż jesteś w stanie unieść.

Jeśli chodzi o krytykę, osobiście nie miałam takich problemów z moimi rodzicami. Nie przypominam sobie, żeby mnie za cokolwiek skrytykowali, czułam się wręcz bardzo wspierana, a do tego często dawano mi wolną rękę w realizacji moich pomysłów. Problem tkwił jednak w tym, że ja sama traktowałam siebie gorzej, niż moi rodzice. Zawsze byłam dla siebie bardzo surowa i wiele od siebie wymagałam. Starałam się być kimś, osiągnąć coś wielkiego, sprawić, by moje życie nabrało sensu i wartości. Nie dawałam sobie przestrzeni do słabości, musiałam być dobra we wszystkim czego się podejmowałam. Nie dawałam sobie przestrzeni, na to, by sobie z czymś nie radzić, aby być słabą. Kiedy doświadczałam słabości czułam się do niczego. Całkowicie pozbawiona swojej wartości i sensu, dla którego żyję. Wtedy czułam, że nie mam siły, by podnieść moje życie na nogi. A dominowała u mnie silna misja ratowania mojej rodziny. Miałam ratować ojca od alkoholizmu, matkę od ojca, rodzeństwo od nieszczęścia. Wynikało to u mnie z moich planów i zawiłości karmicznych. Wzięłam na siebie nawet cudzą karmę, po to by komuś pomóc. Brzemię było tak ciężkie, że nic dziwnego, że przy każdej potyczce i porażce czułam się przytłoczona. Musiałam poczuć się silniejsza, ale tylko po to, by brać na siebie jeszcze więcej. Musiałam czuć się lepsza i mocniejsza od mojej rodziny, by móc postawić ich wszystkich na nogi, a do tego potrzeba było naprawdę wiele wysiłku. Nieskończenie wiele wysiłku – szczególnie jeśli działało się wbrew woli i decyzji drugiego człowieka.

Koniec końców byłam tak osłabiona tym brzemieniem, że i tak nie zdołałam nikomu w ten sposób pomóc. Na dodatek podtrzymując te wzorce w swojej upartości i przekonaniu o słuszności tego celu, sama poniosłam ich ogromne konsekwencje – w postaci braku sił i motywacji do życia, niewiary w siebie i postrzępionego poczucia własnej wartości, a co za tym idzie odcięcia od miłości do siebie. Kiedy godzisz się na syzyfową pracę, działając wbrew woli innych, nigdy nie będziesz czuł się wystarczający, zawsze będzie brakło Ci sił, aby zrealizować plan, bo jego realizacja tak naprawdę nie ma realnego prawa bytu.

Po większym oczyszczeniu tego tematu zaczęło wiele się dziać w moim wnętrzu. Pamiętam to uczucie, kiedy po raz pierwszy od bardzo dawna mogłam świadomie czuć, że mogę na siebie liczyć… Że nie stoję nad sobą z batem i nie wymagam od siebie już tak wiele. Moje serce zaczęło się otwierać i wtedy poczułam, jakbym wróciła do prawdziwego domu, za którym tak długo tęskniłam. Wsłuchałam się w moje serce, a ono w tej błogiej ciszy i spokoju (który również po długim czasie udało mi się wtedy poczuć) zaczęło do mnie mówić – wychwalać mnie (ale w tym zdrowym, pozytywnym sensie), wspierać, inspirować i motywować do zmian. Przede wszystkim zaczęłam siebie CZUĆ, a to było dla mnie dużym przełomem.

Jeśli masz problem z odkryciem swojego Wewnętrznego Przyjaciela, pomyśl o tym, dlaczego nie możesz go z siebie wydobyć? Co sprawia, że nie potrafisz traktować siebie jak dobrego przyjaciela? Co sprawia, że źle się ze sobą czujesz, zamiast być dla siebie miły, pełny wsparcia, życzliwości i wyrozumiałości? Aż wreszcie – co możesz zrobić w tym kierunku, żeby to zmienić?

Pomoże Ci teraz Twoje wyobraźnia. Masz najlepszego przyjaciela, którego cenisz, kochasz, lubisz i szanujesz. Wyobraź sobie, że ten przyjaciel popełnił jakiś błąd. Czy odrzucasz go tylko dlatego, ze jest słaby i sobie z czymś nie radzi? Czy przekreślasz całą znajomość, tylko dlatego, że popełnił błąd, albo nie jest w czymś wystarczająco dobry?

Oczywiście, że nie! I co w takim przypadku robisz? Wspierasz, akceptujesz, kochasz, jesteś dla tej osoby… Chodzi o to, byś stał się dla siebie właśnie takim Przyjacielem, pełnym zrozumienia, cierpliwości i wyrozumiałości.

Zawsze kiedy będziesz miał problem w relacji ze sobą, przypomnij sobie jak wygląda taka idealna przyjacielska relacja i dla porównania pomyśl czego Ci brakuje w Twojej relacji ze sobą. Czy brakuje Ci cierpliwości? Życzliwości? Wyrozumiałości? Wychwyć te słabe elementy i pracuj z nimi. Z czasem Twoja relacja ze swoim Wewnętrznym Przyjacielem będzie coraz głębsza, silniejsza, efektywna i co najwspanialsze – naturalna.

Jeśli przyjdzie wewnętrzny krytyk, zakryj mu usta, albo zachowaj dystans do tego co mówi. Zawsze pamiętaj co jest Twoim prawdziwym celem i którą z tych relacji tak naprawdę chcesz w sobie pielęgnować. Z głębi serca zawsze będziesz chciał wybrać to, co Ci służy i jest dla Ciebie realnie korzystne. Relacja z Twoim wewnętrznym krytykiem, wrogiem, sabotażystą, zawsze będzie ciągnęła Cię w dół i nic dobrego, ani konstruktywnego nie wniesie do Twojego życia.

A Wewnętrzny Przyjaciel? Jak to przyjaciel – zawsze będzie Cię ciągnął w górę. Podsunie Ci jakiś fajny pomysł do realizacji, otrze łzy w chwilach słabości, wysłucha, wesprze, zainspiruje, znajdzie z Tobą rozwiązania, będzie się też świetnie z Tobą bawił i spełniał razem z Tobą skrywane wcześniej cele i marzenia. Będziesz rozwijał w sobie pasję do życia, będziesz coraz częściej próbował nowych rzeczy, czy bawił się nimi, bez względu na to, czy jesteś w czymś dobry, czy nie. Przyjaciel nie skrytykuje i nie zabroni Ci być szczęśliwym, nie powie, że masz głupie pomysły, albo że jesteś w czymś zbyt słaby, żeby spróbować. Priorytetem dla takiej relacji jest zawsze radość, miłość, szczęście i spełnienie.

Czy to nie wspaniała i ekscytująca relacja?