Ćwiczenia, Inspiracje

Zazdrość i relacja z Bogiem

Wypalałam klientowi obciążenia związane z wyobrażeniami na temat Boga. Temat wyszedł od silnej zazdrości w kierunku osób, które w jego odczuciu radziły sobie lepiej od niego. Emocje aż kipiały, a podświadomość czuła się ogromnie urażona – „dlaczego Bóg kocha wszystkich bardziej ode mnie?”.

Jak się okazało, mężczyzna próbował poczuć i rozwijać Boga w sobie, po to, by dowalić i pokazać innym, że Bóg kocha go bardziej od nich. Myślał, że w ten sposób odwróci role, jednak bardzo się mylił… Na takich intencjach i wyobrażeniach, próbując poczuć Boga, od którego miłości i uwagi tak bardzo pragnął, mężczyzna budował sobie sztucznie napompowaną samoocenę. „Czego to ja nie wiem, czego nie potrafię” (tak, aby mieć pewność, że inni to zobaczą), „patrzcie, jak to Bóg kocha mnie bardziej od wszystkich innych”. Szkoda tylko, że tamte osoby miały efekty w swoim życiu, a on nie miał ich wcale. Jego niezdrowa samoocena nie dawała mu takich owoców, jakich oczekiwał – i właśnie to bolało go najbardziej, nakręcając jeszcze mocniej całą spiralę nienawiści do tych ludzi i jeszcze większe poczucie odrzucenia od Boga.

Zaślepiony emocjami i karmicznymi zawiłościami, nie zdając sobie sprawy ze swojej postawy mężczyzna, tak naprawdę sam oddalał się od Boga. Zamiast uczuć, rozwijał w sobie chorą satysfakcję kiedy komuś powinęła się noga, niskie emocje (zazdrość, nienawiść, zawiść), niesprawiedliwość i na końcu rozpaczliwy smutek, że jest opuszczony przez Boga i że starania, w które wkłada tak wiele energii, nie przynoszą zamierzonych efektów.

Dla podświadomości prawda wydawała się abstrakcyjna, bo przecież on wierzył w to, że rozwijał w sobie Boga, miłość do siebie i poczucie własnej wartości, więc co do cholery mógł robić źle? Dlaczego nic mu nie wychodzi? 

W końcu na trzeźwo i przytomnie zauważył do jakich energii tak właściwie się dostraja… Na jakich fundamentach budował swoją samoocenę… Jak rozumiał Boga i czym była dla niego miłość – kartą przetargową, by zaimponować Bogu i innym, którzy mieli się czuć gorzej od niego, by on mógł przestać cierpieć… Był przekonany, że te niskie energie rzeczywiście zbliżają go do Boga, podczas gdy tak naprawdę go od niego oddalały. Wcale nie sprawiały, by rzeczywiście czuł się lepiej ze sobą i doświadczał tak wspaniałych rezultatów jak inni. One tylko potęgowały w nim żądze zemsty i falę niszczących, oderwanych od Boga niskich emocji, które z kolei wpływały na rosnące w nim i coraz boleśniejsze poczucie braku i niesprawiedliwości.

W pewnym momencie coś puściło. Przyszło wzruszenie, łzy i radość towarzysząca uwalniającemu uświadomieniu… „To Bóg mnie jednak chce! Bóg mnie kochał przez cały czas. Tylko to ja go odrzucałem… Ja się uparłem, zapętliłem w moich zaślepieniach… Bo nie wiedziałem… jak mam kochać. Uwierzyłem w to, że o miłość trzeba walczyć, że na miłość trzeba sobie zasłużyć… Że to jedyna droga. Chciałem wyrwać ją z siebie i użyć jej przeciwko moim braciom… By poczuć, że nigdy mi jej nie odbiorą, że już nigdy mi jej nie zabraknie… A cały czas miałem jej pod dostatkiem. Tak jak oni mieli – i sobie z niej korzystali. Na moich oczach… kiedy w każdej chwili mogłem po nią sięgnąć…”.

Boga nie znajdziesz w zazdrości, zawiści, komplikacjach, manipulacjach, złorzeczeniach i rywalizacjach… Jeśli wybierasz taplanie się w tak niskich energiach, nie oczekuj, że Bóg Cię w nich wesprze i poprowadzi, bo one nie mają NIC wspólnego z Bogiem… Bądź gotów na to, że jeśli je wybierzesz, będziesz działał bez niego, a to niekoniecznie doprowadzi Cię do tego, co sobie zamierzyłeś. To zawsze jest i będzie Twoja własna decyzja. Uważaj więc, na co tak naprawdę się decydujesz.

Pamiętaj, że Bóg jest Dobrem, które nie szczędzi nikomu swojej miłości. Bóg nie faworyzuje, nie wykorzystuje, nie wymaga, nie manipuluje, nie obwinia, nie poświęca się, ani nie karze za złe zachowanie. Bóg nie zazdrości i nie życzy źle nikomu. Bóg jest Najwyższym Dobrem, którego doświadczać ma prawo KAŻDY, kto tego chce i potrzebuje. Dlatego boskiej miłości nigdy dla nikogo nie zabraknie, pod warunkiem, że nie braknie w Tobie też chęci, aby w sobie tę miłość poczuć, rozwijać i zwyczajnie się nią cieszyć.

Czasami, by poczuć luz do tego, że Bóg kocha i rozpieszcza innych, warto jest w pierwszej kolejności poczuć, że Ty sam tej miłości masz pod dostatkiem. Wtedy potrzeba rywalizacji w znacznym stopniu wygasa.

Jak poczuć się Ukochanym Dzieckiem Boga? Jak poczuć, że jest na to miejsce dla Ciebie? Bóg jest bogaty – w możliwości, wsparcie, uczucia wyższe, dary i błogosławieństwa. Jest zawsze gotowy i obecny. Nie poczujesz Boga kiedy oddalasz się od czucia siebie, kiedy tkwisz w niskich energiach. Bóg będąc Dobrocią chce Twojego szczęścia. Dostrajaj się więc do tych Uczuć, które będą Cię do niego zbliżały. Skupiaj się na serduszku i używaj modlitwy. Dbaj o relację ze sobą i tym samym dbaj o swoją relację z Bogiem.

Twój stosunek do siebie mocno przekłada się na Twoją relację z Bogiem. Taki jest dla Ciebie Bóg, jaki Ty sam jesteś dla siebie. Dostrajaj się do przyjemnych uczuć po to, by mogły w Tobie rosnąć i otwierać Cię na jeszcze więcej dobrego. Dbaj o siebie, by Bóg o Ciebie dbał. Wzbudzając w sobie miłość wysyłasz mu sygnał, że chcesz by Cię w tej miłości prowadził i razem z Tobą tą miłość rozwijał. Módl się o wsparcie i prowadzenie i słuchaj co Bóg ma Ci do powiedzenia.

Teraz, kiedy już wiesz z czym wiąże się zdrowa relacja z Bogiem, zrób sobie ćwiczenie. Usiądź sobie wygodnie, z wyprostowanym kręgosłupem. Zrelaksuj się i odetchnij. Weź kilka głębokich oddechów. Pozwól odejść choć na moment wszystkim Twoim stresom, zmartwieniom i smutkom. Powiedz sobie głośno i spokojnie, skupiając się na wszystkich pozytywnych uczuciach, jakie przyjdą do Ciebie w trakcie:

„Dobry Boże – pozwalam Ci mnie kochać. Pozwalam Ci mnie rozpieszczać, obdarowywać i wynagradzać.

Przyjmuję Cię do siebie. Poddaję się Twojemu dobru, Twojej miłości, wsparciu i opiece. Wiem, że jesteś ze mną. Wiem, że mnie wspierasz i dbasz o mnie w każdej chwili mojego życia. Otwieram się na Twoje wsparcie, otwieram się na przyjęcie Twojej miłości.

Jestem Twoim Ukochanym Dzieckiem – więc wiem, że zasługuję na wszystko co najlepsze od Ciebie. Wiem, że mam od Ciebie mnóstwo miłości. Wiem, że mogę z niej korzystać i czuć ją w każdej chwili. Rozwijam w sobie świadomość siebie jako Twojego Ukochanego Dziecka. Rozwijam w sobie świadomość bogactwa wszystkich uczuć wyższych, które mogę poczuć w sobie. Cieszę się, że jesteś ze mną. Cieszę się tą świadomością i tym uczuciem…”.

Wypowiedz tę modlitwę (oczywiście najlepiej swoimi słowami, tak jak potrafisz, ale jeśli Ci łatwiej, użyj gotowego tekstu), skupiając uwagę na swoim sercu. Powiedz to, czego potrzebujesz, pragniesz, a na końcu za co jesteś wdzięczny. Pozwól sobie na początek NAZWAĆ swoją relację z Bogiem, pozwól sobie ją poczuć i BYĆ w niej. Dzięki temu rozwinie się w Tobie świadomość, że taka relacja w ogóle istenieje. Niech przepełniona będzie samymi dobrymi odczuciami i skojarzeniami.

A co z innymi ludźmi?

Tak, inni też zasługują na boską miłość i boskie dary, tak samo jak Ty. Powiedz teraz głośno, albo w myślach, czując wypowiedziane słowa:

„Godzę się na doświadczanie tego, co jest dla mnie dobre. Godzę się, aby inni również korzystali z tego, co dla nich dobre. Miłości i Dobra jest zawsze pod dostatkiem. Dla wszystkich wystarcza Boga i Uczuć jakie każdy może w sobie poczuć i rozwijać. Bóg jest Najwyższym Dobrem, którego doświadczać ma prawo KAŻDY człowiek.

Godzę się na to, aby żyć w zgodzie i jedności z Bogiem. I tym samym, godzę się na to, by inni również żyli w zgodzie i jedności z Bogiem. Korzystam z mocy tej jedności. Cieszę się, że wszyscy możemy korzystać z pełni miłości, mocy i możliwości, jakich jest dla nas na tym świecie pod dostatkiem”.

Możesz żyć w zgodzie i jednością z Bogiem, kiedy starasz się patrzeć na siebie i na innych właśnie z boskiego punktu widzenia. A z boskiego punktu widzenia KAŻDY zasługuje na miłość.

Zobacz, że z tą nową perspektywą tak właściwie nie ma już o co walczyć. Bo dla wszystkich wszystkiego wystarcza. Każdy doświadcza tego, z czego chce czerpać, czego chce mieć dostatek. Jeśli wybierzesz miłość będziesz jej miał pod dostatkiem. Tak samo inni – miłość jest nieskończona i genialna, a jednocześnie tak prosta i powszechna w odczuwaniu.To jest właśnie świadomość bycia Ukochanym Dzieckiem Boga. Wyjątkowym i jedynym w swoim rodzaju, a jednocześnie kochanym na równi ze wszystkimi boskimi istotkami, jakie istnieją. Kiedy poczujesz się jednością tak wielkiej rodziny, zrozumiesz, jak ogromne idą za tym uczucia. Jaka to jest moc i jaka skala. Kiedy porzucisz egoistyczne zachcianki dowalania sobie i innym, by być w końcu zauważonym przez Boga, zrozumiesz, że o względy Boga wcale nie trzeba rywalizować. By być zauważonym, najpierw zauważ czym Ty się kierujesz i jaką ściągasz na siebie uwagę? Czy miłość zainteresuje się zazdrością i nienawiścią? A może wesprze Cię wtedy, gdy postanowisz pokochać siebie i dać przestrzeń innym, by też siebie kochali? Taki wybór może wydawać się bolesny, ale to tylko pozory. Bolesne jest zawsze to, w czym tkwisz i co ciągnie Cię w dół. Prawdziwa miłość nigdy nie jest bolesna, a już na pewno nigdy nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek cierpieniem.

Pozwól sobie kochać, czerpać z bogactwa tego świata i być cząstką Boga. Pozwól innym, by byli Twoimi braćmi i siostrami, którzy również mają prawo czerpać z tego bogactwa i doświadczać w swoim sercu Boga. Pozwól sobie korzystać z całej tej mocy i dobrej energii, którą wspólnie zasilacie swoimi sercami…

Prawdziwego Boga nigdy nie jest za mało. Niech ta relacja stanie się dla Ciebie oczywistością, pełnią, dostatkiem i odpowiedzią na wszystkie Twoje zranienia i niespełnione braki  .