Inspiracje, Kartka z Pamiętnika

Zobacz, jakie to proste!

Piękno tkwi w prostocie. Prostocie życia, czucia, doświadczania. Coraz częściej zauważam, że najprostsze rozwiązania są dla mnie najkorzystniejsze, że najwięcej jestem w stanie zdziałać, robiąc to, co przychodzi mi z łatwością. I jak się okazuje, to wcale nie sprawia, że zaczynam rezygnować z większych celów. Wręcz przeciwnie – jeśli zaczynasz od tych małych, prostych rzeczy i dajesz sobie do nich pełne prawo, orientujesz się, że stać Cię na dużo, dużo więcej.

Wyobraź sobie, że nie zastanawiasz się już nad poziomem trudności tego, czym chcesz się zajmować – po prostu to robisz, płyniesz z tym co jest dla Ciebie naturalne. Docelowo z dużym prawdopodobieństwem tak właśnie będzie. Dzięki tej świadomości każde nowe, z początku trudne wyzwanie, przestaje być odległym celem obwarowanym drutami kolczastych ograniczeń, a zwykłą zagadką do rozwiązania. Okazją, aby poznać siebie i rozwikłać ograniczenia stojące na Twojej drodze, po to, by w końcu osiągnąć zgodny z Tobą cel. Kiedy udaje Ci się, wiesz już, że to wszystko wcale nie było aż tak trudne do zrealizowania i znowu kolejna rzecz staje się dla Ciebie prostym i w rezultacie naturalnym doświadczeniem. Im więcej takiej praktyki w Twoim życiu, tym łatwiej przychodzi Ci sprostać kolejnym wyzwaniom, jeśli takie pojawią się na Twojej drodze. Coraz mniej jest trudności, coraz mniej czarnowidztwa i narzekania. Coraz więcej za to prostych rozwiązań, takich które ZAWSZE są w zasięgu Twoich rąk, coraz więcej dobrego nastawienia do siebie i swoich własnych celów.

Tak było u mnie z nauką pływania. Przez większość życia bardzo bałam się pływać. W dzieciństwie nie miałam zbyt wielu okazji, aby się tego nauczyć. W końcu w podstawówce doczekałam się obowiązkowych lekcji pływania, w ramach wf-u. Na początku byłam bardzo podekscytowana – cieszyłam się, że w końcu doświadczę jak to jest. Rok szkolny mijał jednak szybko, a zajęcia odbywające się raz w tygodniu nie wystarczały, bym przebiła się przez silne opory. Koleżanki z klasy ćwiczyły kolejny z rzędu styl pływania, a ja nadal tkwiłam na pierwszym etapie, kurczowo trzymając się piankowej deski. Utrzymywanie ciała w wodzie, o własnych siłach, aby nie opadało na dno, było dla mnie totalną abstrakcją. Jakby jeszcze tego było mało, nie miałam żadnego fizycznego wsparcia ze strony osoby dorosłej, pani stała poza basenem i z góry mówiła co mam robić. Byłam zdezorientowana i zielona – z niewiedzy, strachu i braku jakiegokolwiek doświadczenia i wsparcia. W końcu kiedy semestr dobiegał końca, nauczycielka zdecydowała się na drastyczny krok – włożyła mnie w płetwy i kazała rzucić się do basenu. Skończyło się na tym, że moja głowa pociągnęła mnie jak kamień w dół, a nogi ruszyły do góry. Opiłam się wody i ogromnego strachu. Od tamtej pory nie wróciłam już na zajęcia, za zgodą nauczycielki zostałam wypisana. Byłam przekonana, że już NIGDY nie nauczę się pływać – długi czas wydawało mi się to tak trudne i nierealne do osiągnięcia.

Sytuacja zmieniła się pod koniec liceum, a może nawet dopiero na studiach. Mój ówczesny chłopak zabrał mnie do aquaparku. Emocje we mnie były ogromne. Zaczęło się od tego, że partner wyjaśnił mi abstrakcyjność moich lęków i pokazał jak fajnie można się bawić i z jaką frajdą pływać, tak po prostu, bez żadnego wysiłku.

„Zobacz jakie to proste – wystarczy wyluzować”.

Obserwowałam dzieci, które bawiły się beztrosko w wodzie. Pozbawione oporów, przypominały małe, radosne koniki morskie 😉 Cóż… no to chyba się da… Z każdą wizytą na basenie zmieniało się moje nastawienie. Choć nie pracowałam wtedy świadomie ze sobą, naturalnie oswajałam się z tematem i coraz częściej myślałam o tym, że pływanie nie może być takie trudne, jeśli inni – nawet małe dzieci, tak świetnie sobie z tym radzą. W pewnym momencie nastąpił przełom, na początku zaczęłam unosić się w wodzie przez kilka sekund, a potem coraz dłużej i dłużej. Zrozumiałam, doświadczyłam. Hej! Mogę pływać! To jest dla mnie! Nie mam przecież wielkiego kamienia uwiązanego w pasie 😉 . Wystarczyło wyluzować, nie spinać ciała, nie bać się, uświadomić sobie abstrakcyjność tych lęków… I poszło. Z czasem moje pływanie było coraz lepsze, a największy przełom nastąpił, kiedy kupiłam okulary do pływania. Zaczęłam nurkować i wtedy poczułam się jak ryba w wodzie. Dziś idąc na basen cieszę się jak dziecko. I kiedy wchodzę do wody i zaczynam płynąć, nie myślę już o tym jakie to było kiedyś dla mnie trudne, albo jakie teraz jest dla mnie proste… Po prostu płynę – jestem tu i teraz, jest to dla mnie miłe, przyjemne, lekkie, naturalne.

„Zobacz jakie to proste – wystarczy wyluzować” – dokładnie tak jest z rozwojem. Nie bój się doświadczać i odkrywać – próbuj tak długo, aż wymarzone uczucie stanie się dla Ciebie możliwe do poczucia. Kiedy już coś poczujesz, w pierwszej euforii przejdziesz do ulgi, a potem do prostoty i łatwości w wykonywaniu tej czynności. W końcu nastąpi pełna akceptacja dla tego stanu, ugruntowanie i poczucie, że rzeczywiście jest to proste do realizowania. Potem czujesz, że płyniesz – że jest to dla Ciebie tak naturalne, że nie musisz się już zatrzymywać, zastanawiać, szukać i przekonywać się, że robisz to dobrze – bo będzie to dla Ciebie oczywiste.

Z poziomu tej prostoty, zaczynasz zauważać również, że czeka Cię coś więcej, coś co było przesłonięte przez stare ograniczenia. Czemu nie osiągać więcej, nie sięgać dalej, nie patrzeć szerzej? Ogranicza Cię tylko Twoja wyobraźnia. A lęki, opory, negatywne wyobrażenia, wzorce? To są Twoje napięcia, które sprawiają, że zapadasz się w wodzie, że braknie Ci powietrza… Ale pamiętaj, ludzie potrafią pływać, więc Ty też możesz! Ludzie doświadczają miłości, więc Ty też jesteś w stanie ją poczuć! Kiedy oswoisz swoje lęki, zrzucisz z siebie ograniczenia i pozwolisz sobie odczuwać luz, staniesz się lekki jak piórko. Wtedy jedyną rzeczą, która miałaby przyjść Ci z trudnością, to właśnie to ciężkie opadanie w dół.

Pozwól sobie patrzeć na swój cel z perspektywy prostoty i widzieć siebie doświadczającego go w sposób naturalny. Brakuje Ci czegoś? Zmień nastawienie, podważ wszystkie swoje lęki i głosy sprzeciwu. Spróbuj i zobacz, jak się teraz do tego celu zbliżyłeś. Każdy krok jest cenny, każdy sprawia, że możesz czuć się coraz lżej. Bo właśnie o to chodzi – jeśli chcesz się w czymś realizować, prędzej czy później ta czynność (jeśli jest w pełni zgodna z Tobą) będzie wiązała się z lekkością i łatwością. Dopuść więc do siebie taką wizję – że to może być dla Ciebie proste. Jeśli nie teraz, w tej chwili, to w niedalekiej przyszłości.

Proste rozwiązania, prostota życia i prostota w doświadczaniu cechują życie pozbawione skrajnych emocji, zmartwień, lęków i ucieczek. Jeśli to jest życie, które chcesz realizować, korzystaj z najprostszych rozwiązań i naucz się osiągać wielkie rzeczy jak najmniejszym wysiłkiem. Postaw sobie cel i pomyśl o nim jak o prostej, bezproblemowej czynności, którą będziesz wykonywał w przyszłości. A teraz? Teraz podejmij najprostszy krok w jego kierunku.

Takich kroków, możliwości i rozwiązań zawsze jest dla nas pod dostatkiem <3 .