Kartka z Pamiętnika

Frustracja w pracy i lęk przed zmianą

Jakiś czas temu spotkałam koleżankę z mojej starej pracy. Przysłuchiwałam się jej opowieściom z zaciekawieniem. Choć minęło już sporo czasu od mojego odejścia to jednak wydawałoby się, że czas stanął tam w miejscu. Z jednej strony było mi przykro, że ona nadal znosi te trudne warunki, z drugiej czułam nieopisane szczęście i wdzięczność do siebie za to, że jestem dziś w zupełnie innym miejscu. Teoretycznie mogłabym pracować tam dalej, tłumić swoje talenty i męczyć się razem z nimi. Jednak wybrałam dla siebie coś dużo, dużo wspanialszego i to wszystko z rosnącej miłości do siebie. Wiem, że jeśli koleżanka chciałaby wybrać coś lepszego, również mogłaby tego dokonać. Jednak, aby to zrobić trzeba również chcieć zmienić podejście do siebie i do swoich możliwości.

Przypomniałam sobie jak mocno tkwiłam w swoich ograniczeniach i tak jak koleżanka – nie widziałam, a raczej nie chciałam zobaczyć perspektyw na nic lepszego. Strasznie bałam się zmian i mocno nie wierzyłam w siebie. Tamta praca wydawała mi się jedyną sensowną opcją dla mnie, choć masa osób twierdziła, że się tam marnuję. Ja również czułam, że zasługuje na więcej, ale bałam się po to sięgnąć. Bałam się, że sobie nie poradzę. Poddawałam się ogromnym (tak mi się wtedy wydawało) lękom. I tkwiłam w tym tocząc ze sobą ciężką, wewnętrzną walkę, która była przecież skutkiem mojego własnego wyboru.

Najczęściej jednak nie wystarczy jednorazowo dokonać wyboru i tak po prostu zmienić pracę, albo założyć własną działalność. Tutaj podejmuje się ciąg korzystnych dla siebie wyborów, rozłożonych w czasie, poczynając od decyzji o pokochaniu siebie. Z silnymi ograniczeniami i niską samooceną ciężko Ci będzie zmienić od razu bagno w cudowną sielankę. Z negatywnym stosunkiem do siebie rzucając pracę, zmienisz tylko jedno toksyczne miejsce na inne. Cały swój nieuzdrowiony bagaż zabierzesz ze sobą. Nie mówiąc już o tym, że nie zawsze też wiesz co tak właściwie innego mógłbyś ze sobą zrobić. Często potrzebujesz czasu na otwarcie się na swoje talenty i możliwości, o których wcześniej nawet nie miałeś pojęcia.

Nie rzucałam więc pracy, choć wiele razy nerwy miałam już tak zszargane, że miałam ochotę wyjść i nigdy nie wracać. Warunki mimo wszystko były dla mnie pod wieloma względami (jak na tamten moment życia) sprzyjające (ze względu na godziny pracy, ilość czasu wolnego i lokalizację). Dałam sobie wtedy i czas i prawo do popracowania ze swoimi ograniczeniami, podnoszenie samooceny i oczyszczenie swoich intencji do zmian. Nic nie robiłam na siłę – robiłam tyle ile byłam w stanie i wcale nie było to oranie podświadomości od rana do wieczora. Skupiałam się głównie na pozytywnych uczuciach do siebie, czytałam sobie dekrety w drodze do pracy, uczyłam się relaksu poprzez medytację. Robiłam tyle ile czułam się na siłach i było to dla mnie naprawdę przyjemną odskocznią, pomagającą mi radzić sobie ze zmęczeniem i stresem.

Za każdym razem kiedy próbowałam stamtąd odejść czułam, że moje decyzje byłyby podjęte z powodu emocji i chęci ucieczki przed trudnymi sytuacjami. Podejmowanie decyzji świadomie, z miłości do siebie, z otwartością na przyjęcie prawdziwych zmian – to coś zupełnie innego od podejmowania ich pod wpływem silnych, nieprzyjemnych emocji. Działając z poziomu kompleksów i frustracji ciężko jest zmienić nasze położenie na coś dużo lepszego, kiedy w ogóle nie czujemy, że na to lepsze zasługujemy. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy, że jest coś lepszego, tylko oczekujemy, że albo trafimy gorzej, albo będzie dokładnie tak samo, co tylko nawarstwia w nas lęki przed przyszłością.

Choć czułam frustrację, coś w mnie sprawiało, że postanowiłam tam zostać i rzeczywiście miałam jeszcze parę rzeczy do przerobienia. Czułam, że zasługuję na rozwiązanie tej sytuacji w dużo zdrowszy sposób, niż zwykła ucieczka. Wiedziałam, że stać mnie na lepsze i bardziej świadome podejście do sprawy.

Nie żałuję swoich decyzji. Przeszłam tam wiele i wiele się nauczyłam. Mimo, że miałam chwile zwątpienia i słabości, pracowałam wiernie nad miłością do siebie i samooceną. Na przestrzeni lat naprawdę wiele się we mnie zmieniło. Znacząco poprawiły się moje relacje z ludźmi, otworzyłam się na wiele dobrego od świata, na miłość i docenienie ze strony innych i konkretne wsparcie finansowe. Nawet jeszcze w tamtej pracy moje relacje i stosunki międzyludzkie się poprawiły, nawiązały się nowe przyjaźnie, nabrałam większej pewności siebie, dostawałam awanse i nawet zarabiałam coraz więcej. To jednak nie było TO, w czym chciałam się realizować. Kiedy doszłam do pewnego punku, samo miejsce i to co tam robiłam nie było już dla mnie w żaden sposób rozwijające, a tylko utrudniało mój dalszy rozwój. Mimo zmian we mnie, dalej mnóstwo było tam patologii i wykorzystywania pracowników, w czym ciężko było mi tkwić, a co już dawno do mnie nie pasowało kiedy coraz bardziej szanowałam siebie. W końcu więc nadszedł ten moment, w którym dokonałam radykalnej zmiany, do której w końcu byłam gotowa, a która była dla mnie już tylko kwestią czasu, a nie czymś niemożliwym do zrealizowania.

Kiedy już stworzyłam podstawy swojej samooceny na tyle mocne, aby coś więcej zmienić, zrobiłam to. Bałam się jak cholera, bo lęki towarzyszyły mi do samego końca, ale było mi już dużo łatwiej się z nimi zmierzyć. Poczułam, że warto zaryzykować i postawić na siebie. To z kolei umocniło moją pewność siebie i zaradność, której tak mi brakowało. Kiedy przeszłam przez barierę, którą sama sobie całe życie stawiałam, zrozumiałam, że zawsze choćby nie wiem co – poradzę sobie. Poradzę sobie zawsze wtedy, kiedy będę działała zgodnie ze sobą. Lęki okazały się tylko lękami i w momencie konfrontacji stres nie był wcale tak wysoki jak się spodziewałam, wręcz przeciwnie – było mi tylko coraz lżej i przyjemniej.

Z nowymi intencjami i stosunkiem do siebie było mi zadziwiająco łatwo odnaleźć się w nowym. Choć nadal konfrontowałam się z wieloma lękami i zdarzały się chwile zwątpienia wszystko wspierało mnie w tym, abym cały czas szła do przodu. Takie rzeczy nie dzieją się totalnie samoistnie. Ty musisz na to pozwolić, przyjąć to wsparcie i zgodzić się całym sercem na zmianę swojego nastawienia, aby móc zrealizować te zmiany.

Wczoraj znów spotkałam koleżankę i tym razem ku mojemu zdziwieniu wyznała nagle, że została zwolniona i właśnie jest na wypowiedzeniu. Pomijając już szczegóły tej niedorzecznej sytuacji (bo była pracownikiem na którego zawsze można było liczyć), powiedziała, że niby się cieszy, ale teraz nie wie co będzie dalej. Nie wierzyła, że ma Moc do dokonania zmian w swoim życiu, tkwiła długo w miejscu w którym była niedoceniana i poniżana, aż w końcu ją stamtąd wyrzucili bez najmniejszego wyjaśnienia. Kurczowe trzymanie się pracy nic nie dało, bo teraz trzeba poszukać nowej, czyli w końcu stało się to, czego tak bardzo się obawiała. Kiedy próbowałam ją pocieszyć, ona wystartowała z całą litanią negatywnych wyobrażeń na swój temat, do których wręcz próbowała mnie przekonać. Zrozumiałam, więc że nie ma tu miejsca na dalszą rozmowę, więc przytuliłyśmy się na pożegnanie i każda poszła w swoją stronę. Pamiętam siebie, kiedy też tak mocno się buntowałam. Partner powtarzał mi jaka jestem cudowna, a ja ze łzami w oczach próbowałam go przekonać, że to nie prawda. W głębi swojego serca nigdy w to nie wierzyłam. Nie wierzyłam w to, że jestem beznadziejna, czułam, że jestem wyjątkowa. Trudno było więc w nieskończoność uciekać od tego uwalniającego uczucia.

Pomyśl, czy to nie jest smutne, że ciągle jesteś przeciwko sobie i usilnie tkwisz w toksycznych miejscach czy relacjach, tylko dlatego, że boisz się, że nie ma dla Ciebie nic lepszego…? Pomyśl jak mógłbyś żyć i co mógłbyś osiągnąć gdybyś tylko pozwolił sobie chociażby pomyśleć o tym, że MOŻESZ coś w swoim życiu zmienić. Że w pełni zasługujesz na to, aby żyć tak jak pragniesz i potrzebujesz. Pomyśl co mogłoby się stać, gdybyś spróbował – postawił na siebie, na miłość do siebie, na bycie swoim największym i najcenniejszym Wsparciem, Skarbem, Przyjacielem…

Zastanawiasz się nad tym, czy skupiasz się tylko na tym CO CIĘ OGRANICZA? Ograniczenia można zawsze przerobić, uzdrowić, pozbyć się ich. To, co w Tobie dobre i korzystne, zostaje w Tobie i ma tak naprawdę dużo większą siłę od negatywów, które w sobie trzymasz. Nie jesteś w stanie zmienić pracy na lepszą, zrealizować jakiegokolwiek innego marzenia, jeśli wciąż tkwisz w ograniczających Cię wyobrażeniach na swój temat. Nie uda Ci się jeśli nie wspierasz siebie i nie pomagasz sobie w dążeniu do tego celu.

Wiem, że się wkurzasz. Wiem, że wmawiasz sobie, że nie jesteś w stanie nic zmienić, najczęściej zrzucając winę na innych albo na miejsce w którym tkwisz, bo czujesz jak tkwienie w tym miejscu wysysa z Ciebie energię do działania. Ja wiele razy to powtarzałam. A jednak znalazło się wiele miejsca na pracę nad sobą, na miłość do siebie, na zmiany. Nawet w tak specyficznym i ciężkim miejscu, w którym pracowałam. Zawsze możesz poświęcić sobie choć trochę czasu na to, aby zmienić nastawienie do siebie. Zawsze możesz zachować uważność i zrezygnować z angażowania się w ciągnące Cię w dół relacje. Nikt Ci nie każe w tym tkwić. Ty sam kreujesz sobie niesprzyjające warunki podejmując decyzję o tkwieniu w swoich ograniczeniach i przekonaniach – że Tobie się nie należy, że Ty nie zasługujesz, że Ty nie masz prawa być szanowany, doceniany, wynagradzany, kochany i szczęśliwy…

Na przykładzie moim i koleżanki – ja też byłam ofiarą, ale sama zmiana mojego stosunku do samej siebie sprawiła, że W TYM SAMYM miejscu byłam już zupełnie inaczej traktowana. Jakoś mnie omijało większość nieprzyjemnych sytuacji (chyba, że sama się w coś na własną prośbę wplątałam). Znalazło się dla mnie również docenienie, szacunek, czy dobre słowo, którego tak tam brakowało. Jeśli pragniesz zmian w Twoim otoczeniu zacznij od zmiany w sobie. Nie wiń otoczenia, które „ciągnie Cię w dół”. Jeśli chce być toksyczne, niech sobie jest, bo to nie ono potrzebuje zmiany, tylko Ty.

Spędzaj ze sobą czas i poświęć trochę więcej uwagi temu na czym na co dzień się skupiasz. Wykorzystuj tę wiedzę, aby częściej koncentrować swoją uwagę na pozytywnych uczuciach, a mniej na ograniczających Cię wyobrażeniach. Przeciwstawiaj się tym ograniczeniom miłością do siebie. Pokaż jaką masz w sobie Moc do dokonywania pozytywnych zmian w Twoim życiu.

Kiedy uda Ci się dokonać znaczącej dla Ciebie zmiany, zaczniesz dużo swobodniej funkcjonować i kolejne wyzwania nie będę dla Ciebie już tak trudne i ciężkie. Lęki zaczną słabnąć, a Moc i siła w Tobie wzmacniać. Wtedy zauważysz, że zmiany nie są dla wybrańców, a slogany typu – podejmij wyzwanie, dokonaj wyboru, pokochaj siebie, to nie tylko „duchowe pierdololo”. Może i nie wszystko dzieje się na pstryknięcie palca, może potrzeba znaczącego wkładu i zaangażowania od Ciebie, nim coś większego osiągniesz. Ale lepsze to, niż angażowanie się w nerwy, emocje i negatywne nastawienie. One prowadzą Cię tylko do nieszczęścia. Pamiętaj, że to też jest jakiś kierunek w którym zmierzasz. Czy chcesz dążyć do bycia najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem na świecie? Przeczytaj to na głos i posłuchaj jak to w ogóle brzmi  .

Doświadczysz, że praca nad sobą może przynieść Ci zadziwiające rezultaty jeśli włożysz w nią całe swoje Serce. Możesz być szczęśliwy, możesz oczekiwać najlepszego, możesz zasługiwać na wszystko co najwspanialsze dla Ciebie. Wystarczy do tego Twoje własne pozwolenie i chęć, aby uwierzyć i zaangażować się w odczuwanie Miłości do Siebie i Twojej własnej Mocy do zmian.