Niech Twoje marzenia sięgają wysoko. Wracaj do nich myślami coraz częściej, pielęgnuj swoje uczucia myśląc o ich realizacji, rozmawiaj o nich, wyobrażaj w taki sposób jakby były dla Ciebie oczywistością.
Nie uciekaj w świat marzeń po to, aby uciec od rzeczywistości, staraj się marzyć po to, aby stały się one Twoją rzeczywistością.
Bardzo dobrze wspominam liczne spacery i długie rozmowy z moim partnerem o tym jak spełniają się nasze marzenia, jak udaje nam się osiągać to, co sprawi nam tak wiele przyjemności. Robimy to do dzisiaj, z resztą sama też jak najczęściej wracam myślami do tego, czego pragnę i co chcę osiągnąć.
Tak było z marzeniem o pracy nieetatowej, w której mieliśmy zajmować się tym, co kochamy robić – to był główny priorytet. Marzyliśmy też o spokoju od często absurdalnych poleceń naszych pracodawców, o tym żeby się rozwijać i wykorzystywać nasz potencjał, który wtedy był w nas tłamszony. O pracy, która miała nam dawać poczucie wolności i samodzielności, satysfakcji i radości z tego co robimy.
Wyobrażaliśmy sobie, jak każdy poniedziałek nie wiąże się już z bólem wstawania do pracy, która nas męczy. Zamiast tego rozmawialiśmy o cudownych, pełnych życia porankach, o tym, jak chce się wstawać do pracy, którą rzeczywiście kochamy i w której sami sobie jesteśmy szefami. Wyobrażaliśmy sobie dni, które możemy zaplanować sobie tak jak chcemy, wedle naszych potrzeb i ochoty. Skupialiśmy się na uczuciu radości, wyobrażając sobie długie leśne spacery z psem (którego z resztą też nie mieliśmy) w środku tygodnia, co zawdzięczamy elastycznemu czasowi pracy. Wczuwaliśmy się w ciepło pięknych, słonecznych poranków, które często nas omijały, przesiadując od ósmej w firmowych budynkach.
Tak długo skupialiśmy się na tym celu, koncentrując się przy tym na przyjemnych odczuciach i pielęgnując je w sobie, że w końcu nam się udało. Ja przez długi czas nie mogłam w to do końca uwierzyć (tym bardziej, że moja droga zawodowa potoczyła się zupełnie inaczej, niż planowałam – bo dużo lepiej i korzystniej), ale z drugiej strony zawsze czułam i to z czasem coraz mocniej, że to nasze marzenie jest po prostu NIEUNIKNIONE.
Wiedziałam, że prędzej, czy później się uda i że to marzenie się spełni. Bardzo tego pragnęłam i bardzo w to wierzyłam, choć momentami siedząc w mojej byłej pracy, z niską pensją i czasem nawet z lękiem o przetrwanie mogło mi się na logikę wydawać, że nie będzie to prosta realizacja. Z perspektywy czasu widzę jak nasze pozytywne nastawianie się opłaciło, dokąd nas doprowadziło, jak nas podbudowało i pomogło przetrwać tamten czas. Dzięki niemu nastawiłam się, że dam radę i dałam, co z kolei zaczęło umacniać we mnie uczucie, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych… A momentami wydawało się być naprawdę tragicznie . Ale co z tego, kiedy uczucia mają większą moc od emocji, lęków i zamartwiania się.
Dbaj o swoje myśli, dbaj o to na czym się skupiasz… Nie bój się marzyć i jeśli marzysz – rób to dobrze . Czyli tak, jakby Twoje marzenie miało stać się Twoją codziennością. Działaj w tym kierunku tak jak czujesz i potrafisz. Reszta z czasem zadzieje się sama – dostrajając się swoją gotowością do wysokich wibracji sprawisz, że Bóg poprowadzi Cię dalej, prosto do celu. Nawet jeśli to będzie inny, lepszy cel dla Ciebie. Będziesz miał pewność, że dostrajając się do uczuć radości z życia, zadowolenia i powodzenia, zawsze przyjdzie do Ciebie coś co sprawi Ci właśnie dużo radości, zadowolenia z życia i sukcesów o jakich zawsze marzyłeś .
Nie bójcie się marzyć i wzbudzać w sobie pozytywnych uczuć w związku z nimi. To nie jest dawanie sobie złudnej nadziei, to początek nowych zmian w Twoim życiu .
P.S. Na zdjęciu mój marzyciel Charlie