Kartka z Pamiętnika

Zacznij kochać od Siebie

Dziś podczas wypalania węzłów wyszły u mnie obciążenia związane z przejawem i czuciem Miłości.

Okazało się, że serce miałam tak poranione, że kreowałam sobie różne nieprzyjemności z ludźmi, którzy chętnie dostrajali się do tego aby mi „dokopać”. Szczególnie z dzieciństwa wyszły silne emocje związane z niesprawiedliwością i poczuciem skrzywdzenia, bo często te ataki były po prostu bezpodstawne. Mimo to, całą sobą prowokowałam do tego, aby być w taki sposób traktowaną. Pojawił się ogromny lęk przed skrzywdzeniem i ludźmi, którzy nie życzą mi najlepiej, albo mają interes w tym, aby podtrzymywać na mój temat jakieś negatywne wyobrażenia. Bałam się, że to mnie zniszczy, dlatego przez większość życia łatwiej było mi się schować i nie wychylać za bardzo, żeby nie być podatną na różnego rodzaju ataki.

Jak się okazało wszystkie te lęki i prowokacje mocno kręciły się wokół tematu Miłości, co w sumie bardzo mnie zdziwiło, bo raczej myślałam, że pójdzie to w inną stronę.

Szukałam tej Miłości ciągle na zewnątrz, w innych ludziach, rodzinie, przyjaciołach, zwierzętach, aby wypełnić bolesną dziurę wydrążoną w serduszku. Nawet na to wcielenie byłam umówiona z ludźmi z którymi takową miłością miałam się powymieniać, ale to nie załatwiło całej sprawy. Przykład z moim ojcem – wiem, że on mnie kochał, jednak i tak popadł w alkoholizm. Moja podświadomość była mocno zawiedziona, bo była przekonana, że jak wcieli się w kochający dom to wszystkie problemy momentalnie znikną i nie będzie trzeba już nigdy więcej cierpieć. Wtedy zrozumiałam, no tak – co z tego, że tata mnie kochał, na tyle ile potrafił, skoro sam nie potrafił pokochać siebie? Nie kochał siebie, więc popadł w problemy, co mocno odbiło się również na moim życiu. Takich przykładów jest mnóstwo. I wtedy coś puściło – no tak, co mi było po miłości tych wszystkich ludzi, kiedy ja sama nie chciałam poczuć Miłości tak w pełni, sama w sobie?

W takich relacjach miłość przestaje być bezinteresowna, robi się z tego w sporej mierze „miłość interesów”. Tak samo przejawiało się to w moich związkach. Dlatego też w każdym związku czegoś mi brakowało – pragnęłam miłości, dostawałam jej namiastkę, te osoby też nie potrafiły czuć jej tak jakby chciały, bo same nie kochały siebie. Ja również nie czując Miłości w sobie i do siebie nigdy nie byłam usatysfakcjonowana i żyłam wyobrażeniami na jej temat.

Zrzuciłam ogromne poczucie niesprawiedliwości, że takie mechanizmy jakie sobie ustaliłam nie działają, co z kolei sprawiło, że lęk i tęsknota tylko narastały. A razem z lękiem narastała niechęć do ludzi i do ich miłości, a co za tym idzie całkowite zwątpienie w czucie Miłości, jako że jest ona tylko źródłem wszystkich możliwych problemów.

I wtedy właśnie poczułam, że te lęki i prowokacje jakie dzieliły mnie od ludzi były wynikiem mojego zamknięcia na miłość do siebie – przyciągałam sobie toksyczne osoby, które zainteresowane były konfliktami ze mną, albo odrzucałam takie jakie przychodziły do mnie z prawdziwą miłością.

Rozwiązanie jest jedno – dalej rozwijać miłość do siebie, pielęgnować w sobie to uczucie, zasklepić wszystkie zranienia i zamiast doszukiwać się „sprawiedliwości” zając się własnym życiem. I wtedy poczułam ulgę. Poczułam też, że to tylko obciążenie i że przecież swoje serce już dawno zaczęłam otwierać. Poczułam jak wiele wspaniałych ludzi spotkałam, jak wiele im zawdzięczam, jakie cudowne mam z nimi relacje, jak wiele dobrego mnie spotkało i cały czas spotyka. I czego tu się bać? Więcej Miłości???

Bałam się, że kiedy jeszcze bardziej się na nią otworzę, tym bardziej zaboli kiedy zostanę zraniona. Bałam się bólu. Jednak momentalnie poczułam, że czując i pielęgnując prawdziwą Miłość w sobie nie ma takiej możliwości, aby ktokolwiek lub cokolwiek mogło mnie skrzywdzić, czy nawet zachwiać tym uczuciem.

Bałam się też, że jak rozwinę Miłość w sobie, to nigdy nie poczuję Miłości od innych, a tak mi przecież na niej zależało. Pielęgnowałam w swojej głowie wyobrażenia o niej, w taki sposób, aby nigdy jej nie doświadczyć. Tak się właśnie dzieje, kiedy odkrywając Miłość chcemy polegać na innych. Ale czy to powód, aby wzbogacając swoje serce nie wymieniać się tą Miłością z innymi? 

Wtedy poczułam rozlewające się przyjemne, bezpieczne, kojące uczucie Miłości, które wypełniło moją klatkę piersiową.

Jestem bezpieczna, jestem szczęśliwa i w porządku kiedy kocham siebie… Jestem niewinna, bezpieczna i radosna kiedy polegam na sobie… Rozwijam w sobie uczucie Miłości, pielęgnuję je – jestem tym uczuciem…

Lęk jakby się rozpuścił, a ja poczułam się spokojna. Poczułam też jak wiele Miłości dostaję od innych ludzi. Poczułam tą bezinteresowną wymianę przyjemnych uczuć między Nami. Zdarzało mi się to czuć często, teraz już jestem tego świadoma.

Kocham ludzi i chcę się z nimi wymieniać Miłością – pod warunkiem, że całe kochanie zaczynam od Siebie