Odpuszczenie ludziom przynosi dużą ulgę, ukojenie duszy i miejsce na to, aby tworzyć swoją własną, niczym nie zmąconą przestrzeń. Żale, pretensje, interpretacje, wyobrażenia są kulą u nogi, która nie pozwala nam się rozwinąć, pójść dalej swoją drogą. Nie wiem czy jesteśmy w stanie całkowicie uwolnić się od wyobrażeń na temat ludzi, żyjemy w świecie w którym łatki są nieodłączną częścią widzenia świata. ALE… Kiedy zaczynasz patrzeć na ten świat i innych ludzi przez pryzmat serca, zauważasz, że jest Ci dużo łatwiej spojrzeć na kogoś z innej strony, takiej której wcześniej nie chciałeś zobaczyć.
Tą drugą stroną może być duży potencjał tej osoby, ale może to być też np. jej cierpienie, co rzuca zupełnie nowe światło na to jak taka osoba się zachowuje. Kiedy ktoś jest dla nas niemiły szybko się denerwujemy i łatwo nam zwalić winę na tę osobę, obarczając ją wyobrażeniem, że jest zła albo głupia, bo źle nas potraktowała. Co jednak idzie za zachowaniem tej osoby? Może smutek, może dystans, może coś złego ją dziś spotkało i wylewa na innych swoje frustracje, bo inaczej nie potrafi, a może coś ją boli? A może po prostu lubi znęcać się nad innymi, bo ma takie obciążenia?:) Zazwyczaj wchodzimy w tryb – wszystkiemu winni są oni, tylko nie ja. Zobaczenie tej strony pomaga nam tylko zrozumieć, że człowiek jest istotą złożoną i nie wszystko musi być takie jak nam się na pierwszy rzut oka wydaje. A zmiana perspektywy pomaga nam spojrzeć inaczej na całą sytuację.
Żebyście mnie dobrze zrozumieli -naszą rolą nie jest dochodzenie do tego co myślą i czują inni, bo nie ma sensu przywiązywać się i do tych wyobrażeń z tej nowej perspektywy. Po prostu pomaga nam to zrozumieć i poradzić sobie z daną sytuacją, pomaga w odpuszczeniu, ale koniec końców zostawiasz to takim, jakie jest i akceptujesz, że takie jest. I że w każdej chwili w tym człowieku mogą dokonać się zmiany, ale nie muszą, bo on ma prawo nosić klapki na oczach choćby i do końca życia. I wszystkie z tych opcji są w porządku. Przestaje Cię to wzruszać, kiedy jedyną osobą nad którą chcesz pracować jesteś Ty sam. Sztuką jest podejść najbardziej krytycznie do samego siebie ( z miłością, ale ze świadomością, co JA mogłam zrobić w danej relacji nie tak?), a do innych ludzi z dystansem do wszelkich ich win, prowokacji, problemów, czy zaślepień. Z dystansem, akceptacją i miłością. Nie nam oceniać tak naprawdę. Choćbyśmy bardzo chcieli nie jesteśmy w stanie obcykać żadnej osoby, zlustrować jej od stóp do głów, bez żadnych swoich filtrów i uprzedzeń. Robimy to zazwyczaj po to, aby sobie coś udowodnić. A chodzi o to, aby spróbować odpuścić nawet kiedy inni nie potrafią tego zrobić.
Często od odpuszczenia dzieli nas ten lęk związany z poczuciem winy. Boimy się, że możemy mieć własne intencje do tego, aby być w zły sposób traktowanym. Boimy się poczucia winy za coś co się niemiłego dzieje. A tu nie chodzi o szukanie winnych. Tak jak nie musisz obarczać winą innych, tak nie musisz obarczać nią siebie. Wystarczy prosta samorefleksja – dlaczego to się wydarzyło? Jak się wtedy czułam? Czy mogłam zachować się inaczej? Jakie emocje mną kierowały? Zastanów się nad sobą, nad tym co TY mógłbyś zmienić, a nie na misji zmieniania świata i wszystkich wokół Ciebie. Są ludzie, którzy nie dadzą sobie pomóc i należy ich z tym zostawić. Są ludzie, którzy krzyczą na nas, a kiedy zwrócisz im na to uwagę, oni się wybronią, że nie krzyczeli, tylko mieli taki ton. Każdy kto czuje się winny i nieszczery ze sobą próbuje się wywinąć ze swoich błędów i prowokacji. Ale przyznanie się do nich nie jest niczym strasznym. Bo wiecie co? Po dopuszczeniu ich do siebie zazwyczaj następuje uwolnienie się od nich. I żadna racja nie jest tak przyjemna jak poczucie ulgi i lekkości, kiedy zrzucamy tak wielki ciężar z siebie.
Zajęcie się sobą w pełni to nie lada wyzwanie. Zajęło mi to trochę czasu, ale się udaje i muszę przyznać – naprawdę warto :).