Jeśli nie robisz tego na co dzień, spróbuj chociaż na chwilę. Przyjaciel nie skrytykuje Cię bezpodstawnie, nie powie – jesteś do niczego, spasłaś się, jesteś paskudna, masz dwie lewe ręce, jesteś głupi, znowu coś Ci nie wyszło.
Czy przyjaciel oceni Cię niesprawiedliwie i skrytykuje bez powodu? Sprawi, że opadną Ci chęci do działania, żebyś zamknął się w sobie? Czy przyjaciel doprowadzi Cię do płaczu krytykując to jak się przejawiasz, czy może da Ci zrozumienie i wsparcie, abyś mógł uwierzyć w siebie i dźwignąć się na nogi…?
Jeśli masz tendencję do wrzucania sobie negatywnych opinii na swój temat, zrób sobie takie ćwiczenie (najlepiej przed lustrem, patrząc sobie w oczy) . Powiedz co Ci się w Tobie nie podoba, jakiej części siebie nie lubisz i dlaczego, poobserwuj swoje reakcje, emocje i uczucia jakie za tym płyną. Zwracaj się do siebie w wersji „ja”, mów to co czujesz i myślisz o sobie w tym wybranym przez Ciebie temacie, nie hamuj się i nie krępuj.
Dla ułatwienia podam mój własny przykład z tworzeniem rysunków. Kiedyś bardzo często pociskałam sobie, że jestem do niczego, że zbyt wiele mi brakuje, aby rysować naprawdę dobrze, na satysfakcjonującym mnie poziomie. Wrzucałam sobie, że nie dość, że robię to za słabo, to jeszcze za wolno idzie mi nauka, a za tym szła dalsza wiązanka negatywnych epitetów – że w takim razie jestem za głupia, czy za bardzo ograniczona. Łatwo mi przychodziła krytyka, a krytykowania siebie nie traktowałam jako zadawania sobie ran, ale jak fakt, który na wierzchu nawet nie bolał, tylko udowadniał, że jestem do niczego. Takie regularne obwinianie siebie prowadzi później do patologii, bo całkowicie normalne staje się dla nas to, że czujemy się do niczego i stawiamy siebie na przegranej pozycji już na starcie. W rezultacie czas mija, a Twoje zniechęcenie sprawia, że tylko pogłębiasz się w niechęci zarówno do siebie jak i do czynności, które wykonujesz. Podważasz sens swoich celów, sens działania i ograniczasz swoje możliwości.
Teraz wyobraź sobie, ze przychodzi do Ciebie druga osoba i mówi w Twoim kierunku dokładnie takie same słowa, które właśnie wypowiedziałeś. Myślisz, sobie – co za niemiły człowiek! Jak on mógł mi sprawić taką przykrość? Czujemy się zranieni i zniechęceni do działania, ale to przecież… My sami siebie potraktowaliśmy w taki sposób.
Ta część ćwiczenia pomaga Ci zrozumieć i poczuć jaki wpływ mają na Ciebie Twoje własne negatywne myśli. Często jesteśmy dla siebie niemili z przyzwyczajenia i nie zdajemy sobie sprawy jak wielką krzywdę robimy sobie każdego dnia.
Teraz pooddychaj chwilę i oczyść swoje myśli. Co w takiej chwili powiedziałby do Ciebie prawdziwy przyjaciel? Tak prosto z serca? Mając w sobie mnóstwo wsparcia i zrozumienia… Czasu, aby Cię wysłuchać… Akceptacji dla Twoich słabości… Powiedz to sobie słowami jakimi mówiłby do Ciebie bliski Twojemu sercu przyjaciel. Postaraj się wczuć w tą rolę, spróbuj, poddaj się wyobraźni. I po chwili przekształć te słowa w formę „ja” i wypowiedz je głośno patrząc sobie w oczy.
Wtedy zamiast słów: „Nie umiem tego zrobić. Jestem do niczego, nic mi nie wychodzi. Nie nauczę się tego tak szybko, jakbym chciała. Jestem za głupia. Nie mam talentu”, usłyszysz –
„Wiem, że potrafię to zrobić. Chwile słabości nie oznaczają, że jestem słabą osobą. Po prostu potrzebuję czasu, aby się rozwinąć. Daję sobie ten czas. To całkowicie w porządku, że sobie teraz nie radzę, że coś zajmuje mi dużo czasu. Pozwalam sobie na to. Nie muszę się nigdzie spieszyć. Wszystko osiągam w swoim czasie. Nie jestem doskonała, nie robię tego doskonale, ale cóż z tego? Akceptuję etap na którym jestem. Pozwalam sobie się rozwinąć, poznać to co nowe i daję sobie szansę”.
Ważne, aby przy istniejącym problemie nie zakłamywać siebie, że go nie ma. Kiedy czujesz, że sobie z czymś nie radzisz przyjaciel nie będzie Ci prał mózgu, że to nie prawda i radzisz sobie świetnie, mimo że tak nie jest. Przyjaciel potrafi wesprzeć, podnieść na duchu, ale widzi też rozwiązania. Wspieraj siebie, a rozwiązania przyjdą same. Bo kto zna Ciebie lepiej, niż Ty sam?
Przy takich ćwiczeniach na początku ciężko było mi postawić się w roli swojego przyjaciela. Kiedy sobie „wrzucałam”, nie wiedziałam za bardzo co mam powiedzieć do siebie jako przyjaciel i tak też może być. Warto sobie również i na to dać czas i szansę, aby przyszła do Ciebie gotowość do zmiany nastawienia. Powiedz tyle ile umiesz i to co potrafisz. To wystarczy, ważne żebyś tylko w trakcie kierował się miłością do samego siebie i skupił na uczuciach, że chcesz dla siebie wszystkiego co najlepsze.
Powiem Wam, że udało mi się już wyjść z takiego skrajnego krytycyzmu i tego typu ćwiczenia na pewno pomagają. W pewnym momencie przestawiasz się, przyzwyczajasz do tego, że jesteś dla siebie bardziej życzliwy i wyrozumiały. Chodzi o to, żeby o tym pamiętać. I w różnych sytuacjach takie podejście pojawia się już potem samoistnie.
Często też w przypadku kobiet słyszę różne niefajne opinie na temat ich własnego wyglądu, czy ciała. Sama z resztą coś o tym wiem;) Kiedy jesteś dla siebie życzliwa, słowa – „jestem gruba i brzydka, nienawidzę swojego ciała” zamieniają się w „kocham moje ciało MIMO moich niedoskonałości, jestem ich świadoma i świadomie je akceptuję. Z Miłości do siebie chcę dbać o siebie i chcę dbać o moje ciało.” Wtedy łatwiej nam coś zmienić z taką motywacją, niż z nastawieniem pełnym niechęci. Kto chce zmieniać się na lepsze kiedy jest wiecznie krytykowany i obrzucany gnojem? Zdarza się, że często działamy też na podstawie buntu – kiedy czujemy się do niczego, nie mamy już chęci na to, aby zmieniać cokolwiek w sobie, skoro i tak nie mamy gwarancji, że będziemy się wtedy czuć ze sobą dobrze. Tak działa przyzwyczajenie. Jeśli nie jesteśmy przyzwyczajeni do bycia zadowolonym z siebie i do czucia się dobrze z samym sobą, to żadna fizyczna zmiana nie sprawi, że będziemy się tak czuli. Wszystko zależy od naszych intencji i od tego, na jakiej bazie budowane są zmiany, których dokonujemy. Dlatego jeśli powstają na bazie niezadowolenia, z intencją aby np. przypodobać się innym, cokolwiek by się w nas nie zmieniło, zawsze znajdzie się inny powód do niezadowolenia lub do tego, aby się z kimś porównać i poczuć się gorszym od niego. Spróbuj najpierw naprawić swoje nastawienie i stosunek do siebie, a później dokonuj zmian.
Bądź swoim przyjacielem