Kartka z Pamiętnika

Walentynkowe przemyślenia

Zbliżają się walentynki. Nigdy nie byłam zwolenniczką tego święta, bo wiem że jest dla wielu osób pretekstem, aby przypomnieć sobie o tym, co tak właściwie i do kogo czują. Kiedy żyjemy w zamknięciu od swojego wnętrza, czasem sami nie wiemy co czujemy i dlaczego tworzymy związek, mamy problem z wyrażaniem uczuć. Czasem chronimy się przed uczuciami, bo boimy się zobowiązań, odpowiedzialności, związania z inną osobą na zawsze. Z tą różnicą, że prawdziwa Miłość nie wiążę się z żadną z wymienionych rzeczy.

Siłą Miłości nie są deklaracje, ani obietnice. Mogą być tylko luźnym dodatkiem, aby w związku było miło i sympatycznie. Miłość uwalnia w nas przestrzeń i wtedy żadne deklaracje nie mają dla nas wielkiego znaczenia, wartość ma dla nas wybór, którego możemy dokonywać każdego dnia, wedle naszych potrzeb i dzięki któremu możemy dzielić się tą wolnością z ukochaną osobą. Wartość mają dla nas uczucia, które wypełniają nasze serce – i to nie tylko kierowane do osoby, z którą decydujemy się żyć, ale również do siebie i całego świata.

Miłości nie rozwijamy więc tylko po to, aby zdefiniować swoje zainteresowanie inną osobą. Miłość jest naszym wnętrzem, naszym odczuwaniem, naszym prowadzeniem.

Kierując się Miłością jesteśmy w stanie rozróżnić co jest dla nas korzystne a co nie, pogłębiamy swój kontakt z duchowością, z własnym wnętrzem, z naszym wewnętrznym Ja. Mówi się, że miłość jest ślepa – nic bardziej mylnego. Im bardziej czujemy prawdziwą miłość, tym więcej dostrzegamy manipulacji, nieszczerości i układów w danej relacji, tym bardziej dostrzegamy co z nami nie współgra i z czym nie jesteśmy w stanie dłużej funkcjonować. Miłość do siebie pozwala nam dokonywać słusznych wyborów i rozwija naszą umiejętność rozwijania siebie w odpowiednim kierunku. Kiedy zaczynasz czuć miłość, nie jesteś w stanie czuć jej okazjonalnie, potrafisz sięgać po nią w każdej chwili. Im częściej się na niej skupiasz, tym bardziej staje się nieodłączną częścią Twojego życia.

Od ostatniego posta, którego pisałam jeszcze na prywatnym profilu na temat Miłości minęło już trochę czasu, a ja dalej kontempluję Miłość na sercu. Mimo korzyści i uczuć jakie poznałam w medytacji pojawiły się momenty słabości, zniechęcenia i buntu podświadomości. Niesamowite jak człowiek potrafi się przed Miłością bronić, bo pś wie, że jeśli dopuści ją w pełni do głosu, życie może totalnie wywrócić się do góry nogami. Teraz widzę, że nie warto, bo zamknięcie na Miłość blokuje drogi. Lęki przed zobowiązaniami są niczym w porównaniu z konsekwencjami zamykania się na pełne odczuwanie Miłości. Zamykamy się na siebie, na swoje wnętrze, na wszystko co najlepsze dla nas, na kontakt z Boskością…

Zawsze czułam, że Miłość jest prowadzeniem, któremu warto się poddać. Warto korzystać z możliwości, jakie płyną z jej źródła. Pora pozwolić dojść Sercu do głosu i pozwolić mu wypowiedzieć się do końca. Popłynąć z nurtem Boskiej Miłości:).