Artykuły

Agresja

Agresja przejawia się na wiele sposobów, nie musi wiązać się od razu z przemocą fizyczną, choć na pewno mamy poczucie, że osoba poddająca się agresji nie panuje nad swoimi emocjami i często boimy się, ze może nas skrzywdzić. Agresja w relacjach międzyludzkich jest niczym innym jak manipulacją. Popadamy w złość kiedy nam się coś nie podoba, kiedy coś nie pójdzie po naszej myśli. Potrzeba kontroli innych osób sprawia, że agresja jest świetnym narzędziem do tego, aby kogoś zastraszyć, albo umniejszyć, wtedy ciężko jest takiej osobie pójść w swoja stronę. Można być agresywnym nawet w „subtelny” sposób, bez bezpośredniej konfrontacji, życząc danej osobie wszystkiego co najgorsze lub próbując ją ustawić pod siebie, agresywnie wpasowując ją w swoich myślach w miejscu w którym „powinien” być.

Czasem pozwalamy komuś, najczęściej bliskiej osobie, albo komuś od kogo jesteśmy w jakiś sposób zależni (np.szefowi) na przejawianie tego typu zachowań i bez słowa przyjmujemy to wszystko „na klatę”, aby mieć już wreszcie święty spokój. Zamykamy się w sobie i wbrew pozornemu „nie przejmuję się”, tylko krok po kroku zamykamy się w sobie, wikłając jeszcze głębiej w poczucie bezsensu i niezasługiwania. Bierność. To okropna cecha, którą obserwowałam w swojej rodzinie. Bierność i bezsilność, z wieczną naiwną nadzieją, że jakoś samo się ułoży, że osoba agresywna może się wyszumi i w końcu przestanie. Bierność prędzej czy później zamienia się w odwet i wtedy sami stajemy się agresywni, w końcu puszczają nam nerwy, bo nikt nie jest w stanie znosić agresji przez całą wieczność. Stajemy więc na zmianę raz w roli ofiary, raz kata, raz czujemy się poszkodowani i skrzywdzeni, innym razem doszukujemy się zemsty i budujemy na agresji siłę, która ma za zadanie ukryć nasze skrzywdzone serce.

Innym aspektem jest też chęć zmiany tej osoby i spieszenie jej z pomocą, nawet kiedy ona nie jest zainteresowana zmianą. Trzeba wtedy podjąć odważną, ale cenną decyzję, aby zająć się sobą i swoimi intencjami. Kiedy przestajemy być bierni, zaczynamy obserwować jakie sami mamy intencje do tego, aby takie ataki na siebie przyjmować. Gdy czujemy się nieporadni i niepewni siebie wpływy takiego agresora mogą nas skutecznie utwierdzić w tym, że jesteśmy do niczego i że zmiany których chcieliśmy się podjąć są dla nas niekorzystne. To jest świetny sposób na trzymanie się starych ograniczeń, ale kiedy w końcu poczujesz, że masz już dość i że nie chcesz dłużej się w to wikłać, zaczniesz sam odkrywać w sobie spokój i szereg nowych możliwości. Zauważysz, że wcale nie zmusisz zmieniać tej osoby, ani tym bardziej czekać na jej zmianę. Zaczynasz wtedy dostrzegać i doceniać korzyści jakie płyną z opanowania i delikatności przejawiania siebie i swoich potrzeb, czując w tym wszystkim miłość i akceptację dla siebie i dla ludzkich słabości. Czujesz, że jesteś otoczony ochronną mocą, przez którą takie ataki nie są w stanie przeleźć, a bezpośrednia konfrontacja z agresorem sprawia, że jednym spojrzeniem potrafisz to urwać, a on… po prostu traci Tobą zainteresowanie. Gaśnie Twoja podatność na pozwalanie, aby przesuwać Tobą jak pionkiem z kąta w kąt. Odpowiedz sobie tylko na pytanie – czego tak naprawdę chcesz? I zacznij kochać i szanować siebie.

Pojawią się wtedy nowe przestrzenie i czy to w pracy, czy w związku, czy w relacjach z rodziną wyrastają nowe możliwości, nowe spojrzenie na własne i cudze emocje, nowe osoby, nowe drogi, życie pełne spokoju ale również nowych, ekscytujących zdarzeń. Pamiętaj, że karmiąc agresora krzywdzisz nie tylko siebie ale też i jego, bo wtedy on chętniej sięga po więcej. Zwracając mu wolność, zwracasz wolność sobie i oczyszczasz swoją przestrzeń robiąc miejsce na to, co wcześniej nie było w stanie z Tobą współgrać.