Siła kojarzy się często z walką i ciężką pracą. Często się słyszy, że siła jest wynikiem doświadczania cierpienia, a cierpienia doświadczamy po to, aby się wzmocnić. Upadamy, aby powstać, otrzepać się i udowodnić sobie i innym swoją siłę. My przeciwko przeciwnościom losu, my przeciwko światu, rywalizacja, stawanie na podium. Często czujesz, że nie masz na nic wpływu, więc nie pozostaje ci nic innego, jak poddać się tym przeciwnościom i czerpać z nich naukę, bo to najlepsze co możesz zrobić. Pokazać jaki jesteś silny, kiedy pod skorupką tłumią się słabości, kompleksy, żale, złości i wszystko inne, aby prędzej czy później wypełznąć na wierzch.
„Podziwiam to jaka jesteś silna, nie wiem jak ja bym się pozbierała, gdybym była na Twoim miejscu. Ale dobrze, że Cię to wszystko w życiu spotkało, bo teraz jesteś dzięki temu silniejsza…” – usłyszałam te słowa od osoby, która z grubsza zna historię mojego życia i wie co mnie spotkało. Czy tak jak ona twierdzi, czuję się z tego powodu silniejsza?
Siłę i potrzebę wyjścia z problemów miałam w sobie już dawno, byłam jednak zagubiona i potrzebowałam do zmian odpowiednich narzędzi, które by mnie z tego wyciągnęły. Siła sprawiała, że byłam w stanie przejść przez życie mimo przeciwności, ale ciągle natykałam się na kolejne przeszkody. Wciągnięta w wir różnych silnych obciążeń, nie chciałam zobaczyć możliwości, ani osób które chciały mi realnie pomóc. Chęć jednak była i żadne tragiczne wydarzenie nie narodziło we mnie prawdziwej mocy do zmian. Moc nie wynika ze strachu, cierpienia, bezsilności, a wtedy głównie właśnie to wszystko czułam. Moc drzemała we mnie od początku, ode mnie tylko zależało kiedy po nią sięgnę.
Tragedie nie umacniają, one niszczą, wysysają energie życiowe, podcinają skrzydła. Przeczytałam gdzieś ostatnio, że cierpienie jest błogosławieństwem, byś mógł zrozumieć co powinieneś zmienić. To smutne. Pomyśl, że to może być wynik Twoich wyobrażeń, nauczyłeś się że tylko w taki sposób możesz zrozumieć co jest dla Ciebie lepsze. Pomyśl, że mógłbyś zrobić to samo, bez cierpienia, a Twoją główną motywacją mogłoby być szczęście. A więc dojrzałość potrzeby do zmian i wyjścia z problemów nie musi być niczym warunkowana. Taką decyzję możesz podjąć już teraz, nie trzeba doświadczać przy tym cierpienia, ani wysiłku, aby zmienić coś w swoim życiu.
Doświadczanie negatywnych aspektów życia jest głównie przyczyną przyzwyczajenia i co za tym idzie przywiązania. Zauważ, że za każdym razem kiedy się zamartwiasz, sam podejmujesz taką decyzję. Cierpienie zawsze jest wynikiem naszych wyborów, dobrze rozumiem, że może wydawać się inaczej. Często winimy innych za nasze cierpienie, albo szukamy przyczyny wysyłając żale w przestrzeń, bo „los tak chciał”. O wielu rzeczach jednak decydujemy jeśli nie świadomie to podświadomie, wiele jest wynikiem naszej karmy, którą sami realizujemy. Szczera chęć zmian, to pozostanie w szczerości ze sobą, a co za tym idzie zauważenie i przebaczenie sobie swoich własnych błędów.
Chęć do zmian jest najsilniejsza nie wtedy kiedy naszą główną motywacją jest wyjście z problemów, na których skupiamy swoją uwagę, ale wtedy kiedy czujesz się ze sobą dobrze i pragniesz dla siebie wszystkiego co najlepsze, MIMO pozostałych problemów i negatywnych intencji, które jeszcze w tobie siedzą. Jesteś przecież stworzony po to, by doświadczać szczęścia, radości, spełnienia, czerpać z bogactwa świata i jego możliwości, z dobroci innych ludzi i piękna otaczającej rzeczywistości, aby czuć się wyjątkowym i stale obdarowywanym przez Boga.
Często też znajdując w sobie siłę walczymy do utraty tchu, aby osiągnąć cel i nie dajemy sobie prawa do błędów. Każda porażka jest powodem do karania się, bycia niezadowolonym z siebie. A co jeśli sukces nie jest warunkowany walczeniem o swoje, pięciem się po szczeblach zawiłych komplikacji, doświadczaniem ciężkich wyzwań i wystawianiem siebie na próbę ognia? Co jeśli sukcesy i powodzenie w realizowaniu celów mogą wynikać z miłości i przyzwolenia, zaufania i przyjemności?
Kiedy skupiasz się na przyjemności z życia, to życie obsypuje Cię cudownymi niespodziankami, nie ma już miejsca na tragedie i cierpienia. Daj sobie czas (bo masz go dużo) i akceptację, dla swoich lęków i słabości, dla tego jaki teraz jesteś. Poczuj swoją wartość, doceniając jaki jesteś wyjątkowy, bo przecież nie ma drugiej takiej samej osoby na świecie. Jesteś jedyny w swoim rodzaju, ciesz się z tego co Cię wyróżnia, zamiast próbować dopasować się do innych. Nie nadawaj wartości ciężkiej pracy. Nie musisz być też najlepszy, bo jesteś wystarczająco dobry – na świecie jest wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich, więc nie musisz z nikim walczyć o stołek. Powtarzaj sobie, że wszystko co przychodzi łatwo i lekko jest cenne:) Zaakceptuj łatwość i lekkość realizacji celów w Twoim życiu.
Teraz już nie nazwałabym siłą tego co czuję. Nie czuję się silna, czuję się za to wolna. Wolna w dokonywaniu zdrowych wyborów, wolna w doświadczaniu szczęścia.