Inspiracje

Zaskakująca genialność Boga

To jedna z tych historii, po których zbieram szczękę z podłogi. Dłuższy czas temu zgłosił się do mnie mężczyzna z lękiem wysokości i przestrzeni. Przepełniał go silny lęk i zmęczenie psychiczne, kiedy przebywał na różnych wysokościach – nawet w tych całkowicie bezpiecznych, takich jak balkon na czwartym piętrze. Niezrozumiały strach, paraliż i spięcie dawały się we znaki, szczególnie kiedy wybierał się na wyprawy po górach, a w takim stanie ciężko było mu cieszyć się przyrodą i pięknymi widokami.

Kiedy zapytał czy będę w stanie mu pomóc, przyznam szczerze, że nie byłam w pełni przekonana. To był mój pierwszy taki przypadek, a sama nie miałam jeszcze dużego doświadczenia w pracy z ludźmi, więc nie wiedziałam czy będę w stanie mu pomóc. Pamiętam, że podeszłam do tematu bardzo zachowawczo. Początkowo zaproponowałam mu regresing, by sam doszedł do odpowiednich przyczyn tego problemu i je odreagował. Jeśli jednak przyczyna sięgałaby głębiej, a lęk nie ustąpił to dopiero wtedy mieliśmy umówić się na wypalenie węzłów karmicznych. Osobiście nie prowadzę sesji regresingu, więc wysłałam go do zaufanego regresera. W ostateczności mężczyzna nie zgłosił się do niego, a wylądował u mnie na uzdrawianiu fizycznym, gdyż męczyło go przewlekłe zapalenie gardła. Zabieg przebiegł pomyślnie, a kontakt z nowym, harmonijnym klientem był dla mnie prawdziwą przyjemnością. Cieszyłam się, że spotkałam kolejną ciepłą, wyjątkową i sympatyczną osobę. Współpraca okazała się tak przyjemna, że postanowiliśmy kontynuować temat, który wyszedł nam w uzdrawianiu i tydzień później zrobiliśmy węzły. Tam zajęliśmy się już lękiem wysokości i rzeczywiście udało nam się dojść do istotnych przyczyn problemu.

Choć przed zabiegiem odczuwałam pewien dyskomfort nie poddałam się moim wątpliwościom. Stwierdziłam, że skoro tak ma być, to chętnie spróbuję – zawsze to coś nowego, zawsze jakieś ciekawe wyzwanie dla mnie. Mogło się oczywiście obyć bez zbędnego stresu, jaki miałam na początku, ale ciężko mi było się wtedy nie przejmować. Ostatecznie czułam, że zabiegi wykonałam najlepiej jak potrafię, a resztę powierzyłam Bogu.

Po dłuższym czasie moje nastawienie do wyzwań dotyczących uzdrawiania bardzo się zmieniło. Cały czas pracowałam intensywnie nad samooceną, robiłam zabiegi, pogłębiałam swoje zaufanie i kontakt z Intuicją. Robię to z resztą do dziś, ale nie czuję już lęku, czy wątpliwości kiedy przychodzi do mnie kolejna nowa osoba. Bardzo się cieszę i chętnie próbuję kiedy tylko jest na to przestrzeń. Jednak do dziś efekty po uzdrawianiu potrafią mnie bardzo, bardzo zaskoczyć…

Tydzień temu po dłuższej przerwie odezwał się do mnie wspomniany klient. Przy okazji kolejnego zabiegu podzielił się ze mną swoimi cudownymi efektami. Przewlekłe zapalenie gardła przeszło całkowicie, ale co najlepsze – lęk wysokości również znacząco zmalał. Każde kolejne słowo wprowadzało mnie w lekkie osłupienie, ale też i potęgując radość w moim sercu. Mężczyzna bowiem wspiął się pod sam Mount Everest (!), nie czując już tak paraliżującego strachu, jakiego doświadczał przed zabiegami. Mówił, że może i jeszcze czuł pewien dyskomfort, ale nie na tyle by sprawiał mu trudność. Po raz pierwszy udało mu się wejść tak wysoko! A wcześniej mimo sprzyjających warunków nie był w stanie wspiąć się wyżej. Pomyślałam wtedy, że gdybym miała być tak blisko najwyższego szczytu świata, to sama mogłabym czuć pewien dyskomfort  😉 . Klient był wdzięczny i bardzo, bardzo zadowolony. Po rozmowie przypomniałam sobie moje wątpliwości i chwile w których niska samoocena podpowiadała mi, że nie byłabym w stanie pomóc nikomu z tak głębokim problemem. Poczułam przepełniające mnie szczęście i od razu wyobraziłam sobie czwarte piętro budynku, a zaraz obok najwyższy szczyt świata. Kiedy słyszę takie historie, moje serce aż skacze z radości. A Bóg jest wręcz zabawny w tej swojej genialności .

Tak, Bóg nieustannie zaskakuje mnie swoim geniuszem i tym, jak potrafi nas poprowadzić w procesie uzdrawiania – i mnie jako uzdrowiciela i klienta, który korzysta z zabiegów. Rozwój duchowy jest pełen niespodzianek, a efekty uzdrawiania zaskakują mnie bardziej, niż sama jestem w stanie się spodziewać . I to jest takie piękne – otacza nas nieskończona genialność Boskiej Mocy, która zawsze czymś wielkim nas zaskoczy.

Piszę tego posta przyjemną wieczorową porą, siedzę sobie na balkonie i rozmyślam. Rozmyślam nad genialnością Boga… Czym Bóg mnie jeszcze zaskoczy? Czym zaskoczy moich najbliższych, przyjaciół, znajomych, klientów, którzy szukają wyjścia ze swoich problemów? Nie jestem w stanie tego ogarnąć umysłem. Czuję, że ta genialność po prostu JEST, otacza nas, a my dopóki się przed nią nie bronimy, w każdej chwili możemy z niej spokojnie skorzystać.