Dekrety afirmacyjne to narzędzie pracy, które najlepiej działa na moją podświadomość i jest to dla mnie jeden z najbardziej skutecznych sposobów na ugruntowanie wszystkich ważnych uświadomień, wniosków i pozytywów z pracy nad sobą.
Zawdzięczam dekretom naprawdę dużo i po latach pracy z nimi widzę jak wiele zmieniło się w moim myśleniu, czuciu, postrzeganiu i funkcjonowaniu. Nie udałoby się to jednak, gdybym w takiej pracy nie wytrwała, a wiem, że nie zawsze jest to takie proste. Dlatego dzisiaj podzielę się kilkoma wskazówkami do pracy z dekretem – zarówno dla tych, którym dekret kojarzy się z doświadczaniem nieprzyjemnej monotonii lub przeciwnie – z ciągłą karuzelą ciężkich emocji. Nie będę dziś skupiać się na podstawach takiej pracy lub wyjaśniać jak działają afirmacje – jeśli jesteś osobą początkującą, zapraszam Cię do poradnika napisanego przez mojego męża Łukasza: https://boski-spokoj.pl/afirmacje/
1. Kiedy czytamy dekret już trzeci tydzień z rzędu, to normalne, że podchodzimy do niego dość mechanicznie. Nasz mózg doskonale zna już treść (przynajmniej na tym mentalnym poziomie) i wie już czego może się spodziewać. Nie przykuwa więc już tak wielkiej uwagi do treści, a nam coraz najtrudniej się w nią wczuwać – a czucie treści jest niezbędne, by móc wyciągać z niej coś dobrego dla siebie. Dlatego jeśli zauważasz, że przysypiasz podczas czytania dekretu, by jak najszybciej „mieć go z głowy”, a treść jest dla Ciebie tylko zlepkiem przypadkowych słów bez większego znaczenia – spróbuj się najpierw jakoś rozbudzić.
Powiedz sobie: „okej – teraz pracuję z dekretem, żeby poczuć się lepiej i wyciągnąć z niego dla siebie tyle dobrego, ile się da!”. Możesz wstać i przejść się z nim po pokoju, zrobić krótką rozgrzewkę rozciągającą mięśnie na rozbudzenie albo jeszcze lepiej – wyprowadzić dekret na spacer! To wspaniałe uczucie, kiedy przechadzasz się spokojną, leśną ścieżką, wdychasz świeże powietrze, słyszysz lekki szum drzew oraz śpiew ptaków i kontemplujesz sobie po kolei każde zdanie z dekretu.
Oczywiście to nie musi być koniecznie spacer w lesie, jeśli nie masz takiego miejsca w pobliżu. Nigdy nie zapomnę jak pracując na etacie, czytałam swój pierwszy dekret codziennie w drodze do pracy, przechadzając się bocznymi uliczkami miasta. Czytałam wtedy o odzyskiwaniu sensu życia, wzbudzałam w sobie codziennie budujące, pozytywne uczucia, których chyba nigdy wcześniej tak głęboko nie czułam. Uświadamiałam sobie coraz więcej rzeczy o sobie i otaczającym mnie świecie. Pamiętam też, że kiedy wchodziłam do pracy ludzie autentycznie zauważali, że dzisiaj jakoś tak „lepiej wyglądam”, że jestem rozpromieniona albo pytali czy spotkało mnie coś dobrego, że mam taki dobry humor. A ja po prostu coraz lepiej się ze sobą czułam (nawet gdy afirmowałam tematy pracy i byłam dopiero w procesie otwierania się na coś lepszego). Choć nie było łatwo i czekało mnie jeszcze wiele trudnych konfrontacji w życiu, to jednak wspominam proces tamtych zmian bardzo pozytywnie 🙂 .
A więc dobrym sposobem na rozbudzenie zmysłów jest czytanie w myślach lub powtarzanie na głos afirmacji przy czynnościach, które Cię rozbudzą, ale jednocześnie na których nie musisz się za bardzo skupiać. Nie jest to taka oczywista wskazówka, bo jednak czytanie dekretów kojarzy nam się głównie z totalnym skupieniem i siedzeniem w ciszy, prawie jak w medytacji. A my w zależności od dnia i nastawienia, szczególnie przy dłuższej pracy z dekretem, będziemy potrzebować różnego rodzaju warunków, adekwatnych do naszych potrzeb. Owszem – praca w ciszy i spokoju jest niezwykle ważna i to ona powinna dawać nam najlepsze efekty i takiej formy pracy powinniśmy się uczyć. ALE zawsze należy brać pod uwagę nasze własne ograniczenia. Kiedy jesteśmy zmęczeni lub zniechęceni, zbyt spokojne warunki mogą nas tylko ululać do snu 🙂 .
Moim odkryciem stało się czytanie dekretu na domowym rowerku stacjonarnym. Jest to idealne połączenie, bo ruch uaktywnia pracę mózgu, pobudza do działania – i jednocześnie mogę bezpiecznie skupić się na treści dekretu. Powtarzam sobie po kolei każde zdanie (czasami nawet to samo zdanie kilka razy, jeśli tego potrzebuję), wyobrażając sobie, że właśnie zmierzam ku nowym, lepszym zmianom (to, że „jadę” dodatkowo rozbudza moją wyobraźnię) 😉 . Można też nagrać sobie dekret i odsłuchiwać go w trakcie takiej jazdy albo podczas lekkich ćwiczeń fizycznych. Oczywiście niech nie przyjdzie Wam do głowy, by czytać dekret podczas jazdy zwykłym rowerem czy jakimkolwiek innym pojazdem poruszającym się na drodze – tego typu czynności wymagają już pełnego skupienia! Pamiętaj też, by podczas tych niewymagających dużej uwagi czynności, jak spacer czy krojenie warzyw do obiadu, również dbać o zachowanie całkowitej ostrożności.
Jeśli nie potrafisz wykonywać dwóch rzeczy na raz w sposób bezpieczny, to najlepiej zrezygnuj z takiego pomysłu i skup się na pozostałych rozwiązaniach. Jak już wspomniałam – uwielbiam czytać dekrety na głos i to samo w sobie w kryzysowych momentach może skutecznie pomóc skupić uwagę na treści (bez dodatkowych kombinacji). Poza tym, słysząc siebie wypowiadającą pozytywne słowa, wzmacniam w sobie poczucie, że to właśnie JA przyjmuję to, na co ten dekret ma mnie otworzyć. Miło jest usłyszeć słowa wsparcia od samej siebie.
2. By zainteresować moją podświadomość zdarza mi się też spontanicznie zmieniać kolejność czytania, np. zaczynam czytać dekret od końca (to znaczy od ostatniego akapitu, bo jednak zdania w ramach jednego akapitu są poukładane logicznym ciągiem), albo od połowy. Robię to również po to, żeby zwrócić większą uwagę na innych treściach niż zazwyczaj (największe skupienie utrzymujemy na początku, potem uwaga spada, szczególnie kiedy dekret jest dłuższy). Możemy robić sobie od czasu do czasu taką zamianę, jeśli nie ma to większego znaczenia dla całości treści i dekret nie straci przy tym swojej funkcji (w niektórych dekretach stosowane jest stopniowe wprowadzanie w temat, by podświadomość mogła się z nim oswoić – robimy to szczególnie przy dużych lękach czy oporach). Jak zawsze wszystko dostosowujemy do naszych potrzeb.
3. Ważna jest też długość dekretu. Niektórzy wykorzystują dekrety dosłownie jako narzędzie do znęcania się nad sobą 😉 . Wtedy ze słomianym zapałem porywamy się na kilkustronicowe teksty, z którymi nie jesteśmy w stanie przepracować nawet kilku dni, a potem czujemy frustrację i zawiedzenie sobą, że nie daliśmy rady.
Przy dobieraniu długości dekretu pamiętaj:
1) Oceń swoje REALNE możliwości i siły do pracy z dekretem – przemyśl na spokojnie ile czasu jesteś w stanie poświęcić na taką pracę w ciągu dnia oraz przy jakiej długości będzie Ci najłatwiej utrzymać uwagę na treści, tak by zaangażować się w pracę na dłuższy okres (z jednym dekretem pracujemy zazwyczaj od dwóch do trzech miesięcy, czasem nawet dłużej).
2) Ilość nie zawsze idzie w parze z jakością – krótki, ale treściwy dekret może być równie pomocny i wartościowy, jak obszerny dekret – i tutaj znów wszystko zależy od potrzeb, ale przede wszystkim od naszych możliwości.
Osobiście zawsze szukam złotego środka, pomiędzy wyczerpaniem tematu i uwzględnieniem wszystkiego czego potrzebuję w danym momencie, a taką długością, bym nie musiała poświęcać na to zbyt wiele czasu. Strona A4 to dla mnie zawsze taka optymalna długość – nie za dużo, nie za mało 🙂 .
4. Istotna jest też pora dnia i czas jaki poświęcamy na pracę z dekretem. Tutaj również pamiętaj by nie popadać w skrajności – nie wymagaj od siebie za wiele, aby się nie zniechęcać (jeśli masz mało czasu dla siebie, praca z dekretem może zajmować nawet 10 – 20 minut dziennie), ALE staraj się też nie przelatywać wzrokiem po tekście w minutę (bo to już nie będzie praca, tylko szybkie odbębnienie, które raczej nie przyniesie głębszych efektów). Aby dekret na nas podziałał, musimy złapać z nim jakieś połączenie. Dlatego postaraj się nie czytać dekretu w pośpiechu i znajdź rzeczywiście chociaż 10 minut, żeby spokojnie przeczytać cały dekret z dokładnym zrozumieniem i odczuwaniem tego, co czytasz. Jest to świetny trening dla osób z nerwicą lub innymi zaburzeniami, w leczeniu których wskazana jest nauka koncentracji, relaksu i oderwania na moment od pędzących myśli i rzeczywistości wokół 🙂 .
Najłatwiej jest czytać dekret o stałych porach rano, krótko po przebudzeniu i wieczorem, zaraz przed spaniem, wtedy też najłatwiej jest znaleźć chwilę czasu. Wszystko jednak zależy od osoby i jej trybu życia. Na ten moment raczej nie wyznaczam sobie sztywnych pór do pracy z dekretem, ale mam już w tych kwestiach wypracowane zaufanie do siebie i w najdogodniejszym dla mnie czasie usiądę do dekretu dwa razy dziennie. Jest mi też o tyle łatwiej, że dla mnie dekret jest jedną z tych metod, która działa na mnie kojąco, a więc jest też pewną formą przyjemności i potrzebnego wsparcia, szczególnie gdy nie czuję się najlepiej (dlatego chętnie po niego sięgam). Jednak jeśli nie czujesz takiego entuzjazmu do pracy z dekretem, ale chcesz dać tej metodzie szansę, ustal sobie stałe pory pracy z nim i pozwól, aby ta praca stała się częścią Twojej codziennej rutyny, tak jak mycie zębów.
Nie musisz też ograniczać się z ilością pracy – możesz pracować z dekretem w ciągu dnia zawsze wtedy, kiedy tylko przyjdzie Ci na to ochota, ale zawsze pamiętaj, by nie wymagać od siebie za wiele i nie próbuj przypadkiem „zajechać” swojej biednej podświadomości (ona też potrzebuje odpoczynku i czasu, żeby pewne rzeczy przetrawić, poukładać i przyswoić) 😉 .
5. Do dekretu możemy wprowadzać poprawki. Razem ze wzrostem Twojej otwartości i świadomości w temacie, może ewoluować też dekret. To więc w porządku, że (szczególnie przy dłuższej pracy), usuniesz pewne fragmenty i dodasz nowe. Pamiętaj jednak, że właśnie po to pracujemy z dekretem tygodniami, a nawet miesiącami, by mógł się on odpowiednio ugruntować (ugruntowują się nasze uczucia i uświadomienia, które dekret w nas wzbudza). Zbyt częste zmienianie treści albo ciągłe skakanie po tematach i wymienianie dekretów na nowe, może nam uniemożliwić ten proces i jeśli zauważysz u siebie taką tendencję, koniecznie się temu przyjrzyj! Może to być oznaką wzorców ucieczki, które odpalają się w nas podczas takiej pracy (unikamy niewygodnych treści, bo coś nieprzyjemnego w nas poruszają). O wzorcach ucieczki i lęku przed konfrontacjami powiemy sobie poniżej.
6. Kolejnym ważnym aspektem do omówienia jest zmiana naszego mentalnego i emocjonalnego podejścia oraz nastawienia do pracy z dekretami, jeśli są niewłaściwe.
* Pierwszym błędnym założeniem z jakim spotykałam się pracując z klientami jest przekonanie, że jeśli wykujemy afirmacje na pamięć (co nie jest wcale takie trudne przy wielokrotnym powtarzaniu), to znaczy, że temat został już przyswojony. Osoby z takim przekonaniem pamiętają słowa z dekretu i potrafią je na zawołanie wyrecytować, ale zupełnie ich nie czują, nie wierzą w ich sens albo nie rozumieją ich głębokiego znaczenia, nie mówiąc już o braku konfrontacji z własnymi przekonaniami, które nadal stoją w opozycji do mentalnych pamięciówek, nadal działając w naszym umyśle.
W takim wypadku należy zrozumieć, że:
Praca z dekretem nie jest mechanicznym powtarzaniem lub zapamiętywaniem zdań. To przede wszystkim odkrywanie w sobie pozytywnych UCZUĆ jakie idą za znaczeniem tych słów, to głębsze zrozumienie siebie oraz tematu z jakim pracujemy. To więc ważne dla nas UŚWIADOMIENIA, które z tych uczuć wynikają.
* Innym, często popełnianym błędem jest przedwczesne porzucanie dekretu, jeszcze zanim pojawią się pierwsze efekty (wyjątkiem są oczywiście przypadki, kiedy dekret jest po prostu źle dobrany i czujemy, że potrzebujemy czegoś innego).
1) Jedną z przyczyn wczesnego porzucania pracy z dekretem jest przygnębiające poczucie, że jeszcze nic wielkiego nie zmienia się w naszym życiu (nie znaleźliśmy lepszej pracy, nie otworzyliśmy się na związek itp.) – a więc brak szybkich, namacalnych efektów i ogólny brak wiary w powodzenie.
Musisz wiedzieć, że praca z dekretem to nie jest wypowiadanie zaklęć, które magicznie się zmaterializują, jak w Harrym Potterze 🙂 . To część procesu otwierania się na większe zmiany, właśnie poprzez stopniową zmianę naszego czucia i nastawienia względem siebie i naszych życiowych spraw. Afirmacje mają nam pomóc, zainspirować i ukierunkować nas na taką zmianę. Dlatego w pracy z dekretem zawsze ważne będzie nasze aktywne zaangażowanie w proces, a ten najzwyczajniej w świecie potrzebuje czasu. Używaj dekretu zgodnie z jego prawdziwym przeznaczeniem – traktuj go jako narzędzie do pracy z trudnym dla Ciebie tematem, jako część Twojej terapii i samopoznania – a nie cudowne remedium.
Pamiętaj, że lepiej jest opierać swój rozwój na logicznych, skutecznych rozwiązaniach niż na życzeniowym myśleniu, które na dłuższą metę potrafi być naprawdę opłakane w skutkach.
2) Kolejną częstą przyczyną porzucania pracy z dekretem jest ucieczka przed trudnymi konfrontacjami ORAZ rozumienie pracy z dekretem jako WIECZNEJ konfrontacji z trudnymi emocjami (co oczywiście nie jest do końca prawdą).
Dzięki regularnej pracy z dekretem, siłą rzeczy konfrontujemy się z tematem, który przepracowujemy. Dekret stanowi ważny punkt zaczepienia, coś, od czego możemy zacząć, co pomaga nam nawiązać bezpośredni kontakt z naszą podświadomością. Sięgając po dekret mierzymy się po kolei ze wszystkimi naszymi reakcjami (emocjami, myślami, odczuciami), których do tej pory unikaliśmy. Jeśli jednak mamy tendencje ucieczkowe, możemy podświadomie (wiedząc, że czeka nas konfrontacja) nagle „zapominać”, by sięgnąć po dekret 😀 . To oczywiście całkowicie normalne, że ciężko nam zająć się tematami, które nas męczą. Mechanizm ucieczkowy ma nas „ochronić” przed bólem związanym z tym, co jest dla nas trudne. Trzeba jednak skupić się na tym, że: konfrontacje są nam potrzebne, by wyjść z własnych problemów; nie jesteśmy też w stanie ich całkowicie uniknąć (jeśli nie przeprowadzisz konfrontacji świadomie, na swoich zasadach, to życie Ci je podsunie) i w praktyce one nie zawsze muszą być aż tak straszne. Potraktuj więc dekret jako swoją deskę ratunku – punkt zaczepienia, od którego w każdej chwili możesz zacząć i zrealizować świadomą decyzję o tym, by przestać uciekać od siebie i w ten sposób sobie pomóc.
A co z drugim przekonaniem, że praca z dekretem to „wieczna konfrontacja” i „nieustanne babranie się w emocjach”? Tutaj musimy wiedzieć, że dekret powinien być tak napisany, aby konfrontować nas z tym, co niewygodne, ALE jednocześnie dawać nam komfort i wsparcie oraz otwierać naszą świadomość na możliwości i ROZWIĄZANIA. Pamiętaj, że nasze reakcje na afirmacje to nie tylko trudne emocje, opór i ulotne, chwilowe przebłyski uczuć (choć na początku tak to może wyglądać) – ale to również lawina wielu myśli i uświadomień, które pomogą Ci wejść jeszcze głębiej w proces rozumienia tego, co się z Tobą dzieje. To też wskazówki do dalszego działania, które przychodzą w odpowiedzi na Twoje opory i negatywne emocje. To masa nowych, wspaniałych uczuć, których nigdy wcześniej tak wyraźnie i głęboko w sobie nie czułeś, a które były przygniecione trudnymi emocjami przed którymi tak długo uciekałeś 🙂 . I wiele, wiele więcej.
Polecam założyć sobie zeszyt pracy z dekretem, w którym będziesz zapisywał swoje WNIOSKI – w tym wszystkie warte uwagi, ciekawe, ważne dla Ciebie uświadomienia. A jeśli takowych nie ma, to wszystkie najważniejsze reakcje – myśli, emocje i uczucia, którym będziesz mógł w końcu świadomie się przyjrzeć.
Nawet nie macie pojęcia jak wiele moich klientów dziwiło się, kiedy usłyszało, że przy pracy z dekretem również można prowadzić tzw. „kolumnę reakcji”. Oczywiście nie musimy zapisywać reakcji na każde zdanie z osobna – odnosimy się do tych fragmentów, które wywołują w nas w danym momencie wartą przemyśleń reakcję. Jest to więc bardzo indywidualny i spontaniczny proces, który ewoluuje właściwie z każdym kolejnym podejściem. Jednego dnia uderzy Cię taki fragment, w związku z którym będziesz miał lawinę myśli i emocji, a drugiego dnia, zupełnie inny, który poruszy temat od jeszcze innej strony. To dobrze, bo to znaczy, że proces kwitnie, a Ty aktywnie i świadomie w nim uczestniczysz.
7. Punkt ostatni i najważniejszy. Afirmacje powinny być WYRAZEM MIŁOŚCI DO SIEBIE – a nie męką, karą czy narzędziem do wymuszania na sobie czegokolwiek.
Mają pomóc Ci w odpowiednim traktowaniu siebie, są wskazówką do tego, jak powinieneś się do siebie zwracać, na co się otwierać, czego sobie życzyć. A jeśli wywołują w Tobie negatywne reakcje – to nie po to, by Ciebie skrzywdzić, wymusić coś bądź ocenić, ale po to, żeby się Tobą zaopiekować i pokazać Ci lepszą perspektywę.
Kiedy stajesz w obronie cierpiącego dziecka, mówiąc mu wspierające słowa (nawet takie, których ono jeszcze nie rozumie), to przecież chodzi Ci o to, aby je pocieszyć, dodać mu mocy i pewności siebie, prawda? Dokładnie takiego podejścia potrzebujemy się uczyć w stosunku do samych siebie, bo my też cierpimy i też potrzebujemy kogoś, kto powie nam coś, czego nie słyszymy na co dzień, kto cierpliwie przyjmie nasz lęk, zrozumie, ukocha i wesprze mądrymi, ciepłymi i otwierającymi słowami.
Nawet jeśli jakaś część Ciebie jeszcze w pełni się z tą nową perspektywą nie zgadza albo buntuje się, bo nie potrafi tego wsparcia jeszcze przyjąć – to Ty jesteś po to, aby przy niej trwać i sprawić, by ona zaufała, dojrzała i zrozumiała, by przełamała swój opór. Praca z dekretem to możliwość dawania sobie takiej uwagi i wsparcia, jakiego wcześniej nie doświadczaliśmy. To tworzenie sobie najlepszych warunków, by się otworzyć – zarówno na procesy terapeutyczne, jak i na upragnioną zmianę.
Podsumowując – nie podchodź do pracy z dekretem zero – jedynkowo. Pamiętaj, że jest to podróż w głąb siebie, a więc z pewnością będzie ona złożona (dokładnie tak jak Twoja psychika, emocjonalność, osobowość i Twoja osobista historia). Z tego powodu, to normalne, że w jednym momencie może nieść ze sobą trudne i bolesne konfrontacje (które ostatecznie okażą się uwalniające), a w innym piękne i podnoszące do góry doświadczenia, otwierające na zupełnie nowe funkcjonowanie. Staraj się niczego nie forsować i nie wmuszać w siebie treści, kiedy zupełnie ich nie czujesz albo nie rozumiesz. Ważne, by afirmować tylko to, na co mamy rzeczywiście świadomą zgodę (nie musisz mieć podświadomej zgody, ale to właśnie o to chodzi, żeby pokazać podświadomości, lepszą, świadomą perspektywę). Dostosowuj techniki pracy z dekretem do swoich potrzeb (i nie przejmuj się, że inni robią to inaczej). Staraj się słuchać swojego serca i podążaj za myślą, że robisz to po to, aby sobie pomóc, a nie zaszkodzić. Z taką intencją zobaczysz, że praca z dekretem będzie dużo łatwiejsza i bardziej efektywna niż kiedykolwiek wcześniej 🙂 .
Powodzenia! 🙂